Irlandzka gałąź sekty apostatów – strona internetowa CountMeOut.ie, bratnia dla apostazja.pl – ogłosiła ostateczne zakończenie działalności, zawieszonej w październiku 2010. Powodem jest „głęboko zasmucające” odkrycie, że Kościół Katolicki nie uznaje formalnego wystąpienia i jeszcze bardziej szokujący (oczywiście: ich) brak współpracy w prowadzeniu kampanii „pomagania wystąpić zgodnie z prawem kanonicznym„.

Napisaliśmy wiele listów do różnych przywódców kościelnych, tak w Irlandii jak i w Watykanie, pytając jak można formalnie wystąpić z Kościoła. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi na żadne z naszych pytań. Archidiecezja Dublińska zaproponowała utworzenie listy osób wyrażających wolę wystąpienia lecz podkreśliła, że taka wola nie będzie miała znaczenia dla prawa kanonicznego, pozostając dla Kościoła praktycznie nieistotną. (…) Odmowa Kościoła przyznania ludziom prawa do korzystania z ich wolności religijnej jest sprzeczna z najbardziej podstawowym rozumieniem praw człowieka i ekspresji religijnej. Nadto, jego decyzja by ignorować powtarzane prośby o wyjaśnienia i zaproponować alternatywę dla wystąpienia [?? – MP] są głęboko zasmucające.

– żalą się w publicznym oświadczeniu o zamknięciu witryny. W lutym 2012 poprosili o wyjaśnienie „jak wystąpić zgodnie z prawem kanonicznym” nowo mianowanego kardynała Francesco Coccopalmerio, Przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Tekstów Prawnych (darmowa kopia artykułu tutaj). I nic! Jak grochem o ścianę! Polscy apostaci mają na tym polu znacznie lepsze wyniki, bo piszą do samego papieża nie oczekując odpowiedzi.

Kościół irlandzki wykończył ich wykorzystując zmianę prawa kanonicznego wprowadzoną dekretem „Omnium in mentem” – po prostu stwierdzając, że likwiduje możliwość formalnego wystąpienia (patrz: „Watykan potwierdza: ?Actus formalis? już nie ma„, 17 października 2010). Episkopat Polski zrobił dokładnie odwrotnie – widząc co się święci zażarcie twierdził, że dekret papieski niczego nie zmienia. Przewodniczący Rady Prawnej KEP abp Andrzej Dzięga potwierdził to oficjalnie w liście do GIODO z 22 kwietnia 2011 i – nie mogąc krytykować Arcybiskupa Dublinu – bagatelizował „przypadek irlandzki„. Powstało jednak dość żenujące zamieszanie, bo kościoły polski i irlandzki odwrotnie interpretowały prawo kanoniczne. Sytuacja przerosła red. Ewę Czaczkowską z „Rzeczpospolitej”, która napisała, że proboszczowie odmawiają stosowania „instrukcji KEPu o apostazji” powołując się na „Omnium in mentem, bo nie zdołała uwierzyć, że nie proboszczowie tylko Wystap.pl na przekór tradycyjnie zjednoczonemu frontowi apostatyczno-kościelnemu. Po tym artykule Episkopat Polski ostatecznie stracił kontrolę nad sytuacją i nastąpiła kaskada czterech sprzecznych depesz Katolickiej Agencji Informacyjnej z opiniami kanonisty ks. dr hab. Dariusza Walencika, rzecznika prasowego KEP, drugiego kanonisty ks. dr hab. Piotra Majera i wreszcie Sekretarza Rady Prawnej KEP w imieniu abp Andrzeja Dzięgi.

Sama reakcja Archidiecezji Dublińskiej nie była jednak zasługą apostatów irlandzkich tylko pułapką na nich – i to, jak widać, skuteczną. Przetrącono kręgosłup „środowisku irlandzkich apostatów” w zarodku zamiast jak w Polsce karmić go humbugiem „formalnej apostazji”. Po upadku apostatycznego mitu w Irlandii Polska została ostatnim krajem cywilizacji zachodniej w którym – tym razem dzięki pismom GIODO do arcybiskupów z pytaniami o „instrukcje apostazji” – nadal pokutuje omamienie, że kościoły powinny zapewniać i organizować wystąpienie z samych siebie – wliczając w to nawet Maltę!

Facebook Comments

Comments are closed.