Przynajmniej jeden proboszcz katolicki, którego sprawa (odmowa adnotacji o wystąpieniu z Kościoła) toczyła się w Biurze GIODO, „spasował” wkrótce po otrzymaniu listu informującego o nadchodzącym rozpoczęciu wydawania merytorycznych decyzji przez GIODO (patrz: „GIODO: wstrzymujemy umarzanie, czekamy na uzasadnienia NSA„, 26 kwietnia 2013). Chodzi o księdza kanonika Józefa Cyrulika, proboszcza z Łobza. Trzeba przyznać, że sytuację miał nie do pozazdroszczenia. Wpłynęły do niego aż TRZY formularze wystąpienia – od kobiety, Sebastiana Tomczaka i Waldemara Niewinnika. O ile pierwszą „załatwił” zgodnie z oficjalną linią Episkopatu Polski czyli broniąc „instrukcji KEPu o apostazji”, to dwie kolejne sprawy, świadomość zorganizowanej akcji i udziału prawników oraz list z Biura GIODO o nadciągającym końcu wyłączenia Kościoła spod ustawy to już było za dużo na jednego proboszcza (i bynajmniej nie ma w tym żadnej ironii).

Ciekawostką jest, że ksiądz Cyrulik kopie odpowiedzi do GIODO z 12 marca wysłał do Sekretariatu KEP i swojej kurii szczecińsko-kamieńskiej. Może to oznaczać, że otrzymał polecenie uniknięcia decyzji GIODO poprzez wpisanie adnotacji w Księdze Chrztów i wysłanie skarżącemu nowego świadectwa (sprawa staje się wówczas bezprzedmiotowa, bo nie ma przedmiotu sporu).proboszcz wysyła kopie do KEPu i biskupa

Tę taktykę „niepogarszania sprawy” zastosował episkopat włoski, gdy rodziło się „wystąpienie po włosku” 10 lat temu. Opowiadał o tym Raffaele Carcano:

W największym błędzie swojego życia ksiądz Mario Manente wystąpił do sądu przeciwko Gwarantowi ochrony danych osobowych! Wynajął doświadczonych prawników i uczonych w ostatniej próbie pogrzebania kompetencji Gwaranta nad księgami chrztów. Aby zapobiec pogorszeniu i tak złej sytuacji jego przełożeni po cichu nakazali mu odstąpić od procesu ponieważ było jasne, że musi go przegrać. Kiedy proces miał się rozpocząć 12 lutego 2003 roku w sądzie w Wenecji nie zjawił się nikt ze strony kościelnej. Jan otrzymał potwierdzenie listem w czerwcu 2003 roku.

Jak widać, ostatnie listy Biura GIODO równie dobrze mogą oznaczać coś w rodzaju ostatniego ostrzeżenia, zaznaczenie punktu bez powrotu. Byłoby zupełnie logiczne gdyby polscy biskupi tak to odbierali. Problem w tym, że sprawy zabrnęły tak daleko, że decyzji GIODO już nie unikną nawet gdyby chcieli, bo stracili kontrolę nad sprawami proboszczów. Jednego proboszcza – być może najmądrzejszego – przy tym stoliku już nie ma. Pozostali liczą jednak, że w „merytorycznej” decyzji GIODO napisze to samo co do tej pory czyli, że od wystąpienia jest nieistniejąca instrukcja KEPu. Czyli grają va banque i nawet Konferencja Episkopatu Polski już nie zatrzyma tego pociągu.

A oto dość gorzka pigułka księdza Cyrulika:

pechowy proboszcz

Facebook Comments

Website Comments

  1. Immanuel
    Odpowiedz

    To nie jest tak, że kościół nic nie może. Bez względu na obecny stan, biskupi mogą rozesłać, bądź na spotkaniu wspólnym przekazać dziekanom co mają robić w obecnej sytuacji. Ale oni nie chcą. Oni brną dalej w to szambo komproitacji i beznadziejności do końca. We Włoszech wszystko było pod samym nosem Watykanu. Polska jest daleko i purpuratom w KEPie zdaje się, że mogą robić wszystko co zechcą. Oni dalej uważają, że wystarczy jeden telefon i wszystko będzie po staremu. Panie Abpie Józefie Michalik – gra się kończy i lada moment zostaniecie z ręką w nocniku i z całą pewnością nie pomoże Wam ani koń Kordat, ani Pisowcy z Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, ani nawet pani Dąbrowska ze swoimi „niezawisłymi” wyrokami. Wielka szkoda, że nie posłuchał Biskup głosu rozsądku w dniu 30 czerca 2011 roku, tylko dalej brnął w głupotę swych doradców z Rady Prawnej KEPu.

    • admin
      Odpowiedz

      Biskupi sami się zakiwali na śmierć, bo trzymają się linii „znowelizowanej” instrukcji (czyli projektu wysłanego do Watykanu) a recognitio do niego jak nie było tak nie ma. Jeszcze liczą, że Wiewiór i tak im da to czego chcą – bez względu na brak „starej” instrukcji, tak samo jak „nowej”, bez względu na wyroki NSA, odmowę ludzi stosowania się do tego poronionego pomysłu Rady Prawnej, zatkanie Biura GIODO, pozytywny stosunek części proboszczów, ośmieszanie religii i własną kompromitację.
      Nasza kochana Monika pokazała proboszczom punkt bez powrotu. Kto brnie dalej zasłuży na to co dostanie.

      • Immanuel
        Odpowiedz

        Recognitio nie było, nie ma i nie będzie. A im dalej biskupi będą brnąć w swoje głupoty i stawiać sprawy, że prawo Boże stoi ponad prawem stanowionym (jak to dziś określił kard. Dziwisz), tym większa będzie ich klęska i tym mocniej i dalej rozejdzie się smród po całej sprawie.

  2. sattvik
    Odpowiedz

    Wiem, że powyższe osoby walczyły o własne sumienie i poczucie godności, ale i tak chcę im podziękować, bo ułatwiają i wywalczają drogę dla tych z nas, którzy z różnych powodów nie mogą jeszcze wyrwać się ze szponów tej sekty.

  3. Alicja
    Odpowiedz

    Doczekać końca tej kompromitacji nie mogę! Dziękuję wszystkim, którzy torują drogę dla takich jak ja – nie mogących poświęcić swojego czasu dla tak ważkiej sprawy! Dzięki temu działaniu „za chwilę” wystąpienie z KK będzie możliwe bez tortur. Dzięki raz jeszcze.

    • admin
      Odpowiedz

      Wystąpienie to pikuś. My walczymy o „wystąpienie po włosku” czyli NIE o wystąpienie tylko o prawo do jego odnotowania.

Post a comment