16 grudnia 2010 roku to przełomowy dzień dla praw kobiet w Europie. I jednocześnie – czarny dzień dla Watykanu. Wielka Izba Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu wydała dziś wyrok w historycznej sprawie A, B, C przeciwko Irlandii. Trzy powódki nie mogły dokonać aborcji w swoim kraju i – tak jak co roku 4000 Irlandek – uciekły się do „turystyki aborcyjnej” dokonując jej w sąsiedniej Wielkiej Brytanii. Pierwsze dwie zrobiły to z tzw. przyczyn socjoekonomicznych (perspektywa oddania dziecka do sierocińca i samotnego macierzyństwa). Trzecia – „C” – z przyczyn zdrowotnych. Miała raka i ciąża zagrażała jej życiu. Trybunał orzekł stosunkiem 11:6, że na podstawie praw człowieka nie przysługuje aborcja z przyczyn socjoekonomicznych, ale jednogłośnie uznał, że artykuł 8 Konwencji (prawo do poszanowania życia prywatnego) zapewnia prawo do aborcji terapeutycznej. To oznacza, że polska „ustawa antyaborcyjna” jest tak restrykcyjna jak to tylko możliwe (nie badano co prawda sprawy „poczęcia” w wyniku gwałtu lub kazirodztwa, które dopuszcza polska ustawa, ale trudno się spodziewać, by Trybunał włączył to do przyczyn socjoekonomicznych). Do poziomu polskiej ustawy muszą się teraz dostosować Irlandia i – w praktyce – Malta. Najważniejsza wydaje się jednak być odrębna opinia sześciu sędziów, którzy uznali, że artykuł 8 powinien także obejmować skarżące A i B (czyli względy socjoekonomiczne). Zauważyli np., że większość jedenastu sędziów oparła się na istnieniu „turystyki aborcyjnej”. Tak więc jest ona ratunkiem dla Irlandii (a w praktyce – Kościoła Katolickiego) przed rozszerzeniem wyroku czyli powinna być… popierana.

Wyrok ma historyczne implikacje – pokazuje, że doktryna katolicka narusza prawa człowieka a „papież praw człowieka”, który spędził swój długi pontyfikat na dogmatycznej walce z aborcją, wzywał do ich naruszania. To pogrom – nie ma nawet pozwalającego zachować twarz 16:1. Jest 17:0 czyli nie było ani jednego sędziego, który w Orwellowsko przekręconym zwrocie „obrona życia” znalazłby jakieś meritum. Kościół Katolicki zabrnął w ślepy zaułek z którego sam nie ma wyjścia, najpierw beatyfikując w 1994 a potem kanonizując w 2004 roku Joannę Molla, która popełniła „wyrafinowane samobójstwo” odmawiając aborcji terapeutycznej. Kilkuset milionom katoliczek na świecie pokazuje się więc jako ideał odrzucenie prawa do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego, nazywając to „miłością”. Tyle, jeśli się lepiej przyjrzeć, zostaje z „myśli Jana Pawła II„, na które sama Warszawa wydała już kilkadziesiąt milionów złotych.

Facebook Comments

Website Comments

Post a comment