Janusz Palikot wywołał prawdziwe trzęsienie ziemi. Wystarczyło powiedzieć dwa zdania o występowaniu z Kościoła. Jej pierwszym efektem jest przejście Kościoła do obrony czyli ujawnienie, że nie można z niego wystąpić (a tym samym poświęcenie zabawy w apostazję). Drugim – tysiące komentarzy (można się z nich dowiedzieć m. in., że Palikot jest Żydem, gejem, hermafrodytą i alkoholikiem a jego ojciec to komunista i do tego szmalcownik) pod artykułem PAP-owskim na stronach większości gazet. Spośród nich wyłuskałem dwa dobre argumenty. Pierwszy Vinteuil na Frondzie:

Kiedy chodzi o kwestie doktryny (np. stosunek do in vitro albo prezerwatyw) to każdego o odmiennym poglądzie niż stanowisko Watykanu nazywacie heretykiem. Podobnie jak krytykujecie jako „nie w pełni katolików” tych, którzy nie spowiadają się i nie przystępują do Komunii (nawiasem mówiąc całkowicie słusznie krytykujecie). Ale kiedy trzeba przeforsować w polskim prawie jakieś zmiany korzystne dla katolików to nagle wyciągacie księżycowe statystyki, w których 99% Polaków to właśnie katolicy lub chrześcijanie.

Drugi argument podoba mi się szczególnie. Ktoś zauważył, że występowanie z Kościoła nie jest jego wewnętrzną sprawą skoro nie jest nią ślub kościelny (tzw. konkordatowy). Nie jest to argument nieodzowny (bo prawo do wystąpienia wygrano np. w USA, które żadnego konkordatu nie mają – być może właśnie dlatego), ale i tak jest to dobry sposób na zaatakowanie kościelnej linii obrony. Każdy kij ma dwa końce – skoro państwo uznaje śluby udzielane przez proboszczów katolickich i nie narusza to „współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego” to i sprawa wystąpienia go nie narusza.

Facebook Comments

Website Comments

  1. Adam
    Odpowiedz

    Z tymi ślubami to nie do końca dobry argument. Ślub konkordatowy to są dwa śluby na raz – kościelny i cywilny. Ksiądz występuje tutaj także w roli urzędnika państwowego.
    W przypadku apostazji ksiądz nie występuje jako urzędnik państwowy bo nie ma takiej procedury państwowej jak występowanie z Kościoła, którą ksiądz mógłby dla państwa wykonywać. Jest w tym przypadku jedynie osobą duchowną (w przypadku apostazji kanonicznej rzecz jasna).

  2. admin
    Odpowiedz

    Ja sądzę, że wręcz bardzo dobry. Do 1998 roku te sprawy były rozdzielone a w 1998 je połączono „dla wygody nowożeńców” i zrobiono prawny kogel-mogel, bo chciał tego Watykan. Z występowaniem jest „tak samo tylko odwrotnie”. Państwo nie może się powoływać na rozdział Kościoła od Państwa skoro tego nie ma, bo samo go zburzyło właśnie ślubami konkordatowymi a szerzej – Konkordatem.

Post a comment