GIODO prosi o odpowiedźJest pewna znamienna scena w „Epidemii” z 1995 roku. Morgan Freeman mówi przez radio do pilota helikoptera stojącego na drodze do eksterminacji mieszkańców zarażonego miasteczka: „Jesteś na kursie kolizyjnym z bombowcem. Jeśli się nie cofniesz nie będzie mógł wykonać rozkazu Prezydenta„. Co można rozumieć na przynajmniej dwa sposoby i tak też zostaje zrozumiane. Helikopter z bombowcem grają w tchórza, bombowiec w ostatniej chwili skręca, bomba spada za miasteczkiem, prezydent USA nie dokonuje eksterminacji własnych obywateli. I ta scena przychodzi na myśl na widok co najmniej niefortunnego listu Biura GIODO do pewnego proboszcza. Pouczają mianowicie, że ma odpowiedzieć, bo jeśli nie odpowie to nie będzie decyzji, a jak nie będzie decyzji to mogą dostać grzywnę. I nawet jeśli nie takie były intencje to nie bardzo wiadomo czy to zakamuflowana instrukcja co zrobić żeby nie było decyzji czy też prośba o to żeby nie puszczać GIODO z torbami.

I tak jest ze wszystkim. Jak się 15 lat walczy z własną jurysdykcją to takie są skutki. Sprawę pogarsza to, że GIODO poprzedniej kadencji tego typu grę w dwuznaczność prowadził z kurialistą z Archidiecezji Gdańskiej podpowiadając co ma mu napisać żeby mógł sprawę zamieść pod dywan. Biuru GIODO zostaje się modlić żeby ucho od dzbanu jeszcze się nie urwało.

Facebook Comments

Website Comments

  1. Immanuel
    Odpowiedz

    No i tu widać jak na dłoni jak pan minister został złapany za j..a. Ten art. 149 par. 2 Prawa o postępowaniu przed SA jest cudowny. I tak się kończy robienie ludzi w konia w tej służalczej roli na rzecz kleru jaką przyjął pan minister. Panie ministrze, a nie prościej było szanować prawo i na podstawie Kc uznać wystąpienie i przystąpić do działań kontrolnych i nakazowych. Czego się pan minister boi – ekskomuniki? To papierowy tygrys.

      • Immanuel
        Odpowiedz

        Większość parlamentarzystów to banda której zdaje się, że są wielkimi patriotami działając na rzecz zniewolenia Polski przez obce państwo jakim jest Watykan, czego dowodem jest ten absurdalny PiS-owski zespół do walki z ateizmem. Wiewiórowski łamie nie tylko art. 7 Konstytucji, ale całe mnóstwo przepisów. On ma za nic prawo i gdzieś Konstytucję, bo jest pewny, że Sejm go nie odwoła za dogadzanie Kościołowi, ale może za polityczne ośmieszenie Przewodniczącego KEP. No więc chce mieć podkładkę od proboszcza, że nienależący jest należącym, bo nie wystąpił z Kościoła, aby mógł umorzyć sprawę i mieć „zgodnie z prawem czyli cyfrą 3” święty spokój. Oczywiście do czwartku, bo jeśli NSA uzna za wystarczające do wystąpienia oświadczenie woli przesłane parafii listem, to panu ministrowi urwie się ta machloja z „kołem ratunkowym Dyrektor Krasińskiej”. O ile WSA mu nie zagraża, to w NSA już nie może być tego pewny. Wtedy i on i biskupi znajdą się w potrzasku, a tajny projekt instrukcji wysłany do Stolicy Apostolskiej będą mogli wywiesić sobie na gwoździu w toalecie, o ile w ogóle stamtąd wróci. Jednocześnie jednak musi dbać o budżet urzędu. Przypomnę tu, że co najmniej dwie osoby posłużyły się straszakiem grzywny za bezczynność, powodując wydanie błyskawiczne decyzji, co świadczy o słuszności mojego wywodu.

  2. Zosia
    Odpowiedz

    „GIODO prosi księdza o odpowiedź, bo jak nie dostanie to dostanie grzywnę (???)”
    Trochę mylący tytuł – kto dostanie grzywnę?
    Merytorycznie, wysłanie takiego pisma do proboszcza oznacza dla mnie: „Ratuj kochany proboszczu łaskawy, bo zapłacimy karę, a przecież to jest nasza wspólna sprawa.”
    Nie jest to niestety jedyna instytucja, która bezkarnie(do tej pory) przedłużała wydanie decyzji. Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, wiedząc, że petentowi zależy na pozytywnej decyzji, odkłada ją.

    • admin
      Odpowiedz

      No tak, oczywiście chodzi o grzywnę dla GIODO za bezczynność a nie dla proboszcza za brak odpowiedzi. Słuszna uwaga Zosi – poprawiłem dwuznaczność.
      Dodam, że nawet w świetle „i 3” GIODO może wezwać proboszcza do siebie na podstawie art. 14 pkt 2 (a tym bardziej pogrozić, że wezwie) więc całe to „ratuj proboszczu kochany” jest tym czym jest – proszeniem o współpracę w umorzeniu sprawy.

Post a comment