Z omówionej na wystap.pl procedury skorzystała członkini Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów prowadząca protesty przeciwko płaceniu ponad miliard złotych rocznie za religię w szkołach, Magdalena Kowalczyk (mam zgodę na podanie nazwiska).  W maju 2009 zastosowała się do procedury Episkopatu, ale przypuszczała – i okazało się, że miała rację – że parafia pod którą „podlega” nie skontaktowała się z parafią w której jest jej księga chrztu. To w ogóle szerszy problem, że apostaci naiwnie wierzący w instrukcję KEP biorą ze sobą dwóch świadków, toczą potyczki o akt chrztu, przedzierają się przez sekretarkę, karnie przychodzą ponownie, słuchają cierpliwie o Einsteinie, Sądzie Ostatecznym i Bóg wie czym jeszcze a efekt tego jest taki, że proboszcz wpisuje informację o wystąpieniu do komputerowego programu do obsługi parafii i nie wysyła tam gdzie trzeba. Być może to się teraz skończy, bo biskupom zaczyna zależeć nad tym, by sprawnie stosować ich instrukcję żeby nie dawać powodu do zastosowania świeckiej alternatywy. Z tego powodu w 2006 roku przyjęto zasadę, by nie odmawiać przyjęcia aktów apostazji po tym jak odmowa jej przyjęcia w Olecku doprowadziła do głośnego – mimo, że nieskutecznego – procesu w sądzie i z tego powodu w Irlandii Kościół idzie tak daleko na rękę, że honoruje listy. Okazało się, że proboszcz parafii chrztu nic nie wiedział o tym, że Magdalena zastosowała się do instrukcji KEP i ją do niej odesłał. Bezpośredni dowód, że instrukcja nie jest stosowana przez księży nawet jeśli stosują się do niej apostaci jest ciekawym odkryciem, choć niezaskakującym.

Pod koniec lipca wysłała więc formularz do parafii chrztu w Turku. W odpowiedzi proboszcz napisał, by zrobiła to co zrobiła ponad rok wcześniej, co nie działało ponieważ to napisał.

Była jednak na tyle uparta, że napisała jeszcze raz z wyraźnym powołaniem się na ustawę o ochronie danych osobowych i prośbą o zastosowanie się do prawa polskiego. Odpowiedź na drugie pismo pokazała skalę problemu jaki Rzeczpospolita Polska ma z doskonale zorganizowaną grupą kilkudziesięciu tysięcy Polaków, którzy mogą odmówić podporządkowania się dowolnej ustawie, która im się nie podoba. I „będą krzyczeć”, „wyprowadzą ludzi na ulicę” – jak szantażował rząd Tadeusza Mazowieckiego polski biskup żeby dostać religię w szkołach – będą oskarżać, znieważać, kłamać, manipulować, płacić za milczenie, grać na przedawnienie, naciskać na sędziów i stosować każdą inną możliwą sztuczkę żeby postawić na swoim. Lojalność zawsze należy się „rodzinie” a nie Polsce. I to jest największą tajemnicą Kościoła w Polsce, którą ukazał w całej okazałości ks. Marek Kasik z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Turku. Odpowiedział rozbrajająco szczerze – „mnie obowiązuje prawo kościelne„. Co znaczy, że odmówi uznania każdego polskiego prawa jeśli dostanie takie polecenie. W praktyce to tylko dobra wola Konferencji Episkopatu Polski jeśli uznaje ustawy, które im nie szkodzą. A oficjalnie nazywa się to dość perwersyjnie „współdziałaniem dla dobra człowieka i dobra wspólnego„. Tylko czemu musi być nim papież?

Skarga do GIODO została już wysłana a ja zgodnie z obietnicą zrobię wszystko, by doprowadzić tę sprawę do końca. Ja jestem bardziej wierzący niż większość księży – naprawdę wierzę w to co robię. Magda, dziękuję.

Facebook Comments

Website Comments

  1. stanislaw41
    Odpowiedz

    Ciekawe, że brak kasy dla powodzian, ale dla Watykańczyków jest. Czy Konkordat obowiązuje zgodnie z naszym rzekomo świeckim prawem?

Post a comment