Będzie zapewne niespodzianką dla wszystkich, których apostazja się „nie udała”, że 6-go listopada 2009 roku w Sejmie nieśmiało a jednak symbolicznie temat poruszył poseł Jarosław Matwiejuk. Pan poseł trafia za to na wąską ławkę odznaczonych plusem dodatnim.

Zgodnie z art. 20 UoODO „Generalny Inspektor składa Sejmowi, raz w roku, sprawozdanie ze swojej działalności wraz z wnioskami wynikającymi ze stanu przestrzegania przepisów o ochronie danych osobowych„. Jest to jedyny sposób w jaki można GIODO przyprzeć do muru i zadać mu publicznie kłopotliwe pytania. Do tej pory ten instrument nie był w ogóle wykorzystany ponieważ apostaci w Polsce w ogóle nie wiedzieli, że wystąpienie z Kościoła reguluje ustawa – cóż dopiero walczyć o swoje prawa skoro się o nich nawet nie wiedziało. 6-go grudnia Sejm z jakichś powodów wysłuchał hurtem dwóch sprawozdań, za lata 2007 (druk 691) i 2008 (druk 2286). Jeśli ustawa mówi, że co rok a jest co dwa lata to nie kruszmy kopii o takie drobiazgi. Rok w jedną czy w drugą – grunt, że Michał Serzycki się pojawił.

Klub Lewica poparł te wszystkie tabelki i wykresy bez zastrzeżeń. „Szanowna Pani Marszałek! Wysoki Sejmie! Szanowny Panie Inspektorze Generalny! W imieniu Klubu Poselskiego Lewica pragnę poinformować, że w związku z powyższym popieramy przedłożone dwa sprawozdania z pana działalności za rok 2007 i 2008, z wnioskami, które pan przedłożył, wynikającymi ze stanu przestrzegania przepisów o ochronie danych osobowych, oraz stanowiskiem Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Uznajemy pana działalność za dobrą, służącą realizacji pana kompetencji i, w skrócie mówiąc, służącą naszemu państwu” – powiedział w imieniu klubu Jarosław Matwiejuk. Procedura była co najmniej dziwna ponieważ dopiero po kadzeniu w tym stylu przez wszystkie kluby parlamentarne o „przyjmowaniu z zadowoleniem” posłowie mogli przystąpić do zadawania pytań. To stawia ideę kontroli GIODO przez Sejm na głowie. Nie można zadać żadnego trudnego pytania komuś kto właśnie przeszedł weryfikację Sejmu bez pytań ze strony posłów.

Po gremialnym „przyjęciu z zadowoleniem” posłowie zadając pytania byli już nie w pozycji organu kontroli lecz petenta, który prosi o odpowiedź. Dwoje posłów KP Lewica – Jarosław Matwiejuk i Izabela Jaruga-Nowacka – zadali wówczas dwa pytania na których ich klub powinien się w ogóle oprzeć kontrolując GIODO.

Izabela Jaruga-Nowacka:

Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Panie Inspektorze! Mam pytanie oparte na bardzo konkretnych wydarzeniach, a rzecz dotyczy ograniczonych możliwości działania, jak się wydaje, głównego inspektora ochrony danych osobowych w stosunku do danych będących w posiadaniu kościołów i związków wyznaniowych. W marcu opinię publiczną zbulwersował pewien fakt. Sprawa dotyczy wydarzeń, które miały miejsce w VI Liceum Ogólnokształcącym w Gdańsku. Jak pewnie Wysoka Izba pamięta, katecheta zebrał tam adresy i dane uczniów, którzy nie chodzą na religię, i przesłał je do parafii w miejscach ich zamieszkania. Rada rodziców wysłała protest w tej sprawie do kurii, argumentując, że doszło do złamania ustawy o gwarancjach wolności sumienia i wyznania oraz do naruszenia ochrony danych osobowych. Generalny inspektor stwierdził – to jest wiadomość z prasy – że ma ograniczone możliwości działania, ponieważ dane te są wyłączone z obszaru jego działania. Panie inspektorze, czy w związku z tym widzi pan potrzebę zmian ustawowych, które wzmocnią bezpieczeństwo obywatelek i obywateli? Dziękuję. (Oklaski)

Poseł Jarosław Matwiejuk:

Szanowna Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Szanowny Panie Inspektorze Generalny! Trzy pytania. Pytanie pierwsze: Jak pan ocenia funkcjonowanie systemu ochrony danych osobowych w kontekście konstytucyjnej wolności sumienia i religii oraz w kontekście funkcjonowania kościołów i innych związków wyznaniowych, które w naszym systemie prawnym mają istotną rolę i w życiu społecznym odgrywają także bardzo istotną rolę?

Oto odpowiedź Michała Serzyckiego:

Ocena funkcjonowania ochrony danych osobowych w kontekście Kościoła. Oczywiście władztwo generalnego inspektora, jeśli chodzi o kościoły, jest ograniczone i w tym zakresie nie mamy zbyt dużo skarg, ale trafiają się takie sprawy, o jakich chociażby mówiła pani poseł. Rzeczywiście staramy się informować osoby związane z Kościołem o tych nieprawidłowościach. Ustawa nie daje możliwości kontrolowania wszystkich kościołów. Natomiast jeżeli chodzi o sprawę – nazwijmy ją – gdańską, to przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że prokuratura umorzyła postępowanie. Ze swej strony, na ile pozwalają mi na to przepisy prawa, czyli ustawa o ochronie danych osobowych, wystąpiłem do kurii z zapytaniem, jak ta sprawa wyglądała, i otrzymałem odpowiedź, że były przetwarzane tylko i wyłącznie dane osobowe członków Kościoła. W związku z tym jest to zgodne z ustawą o ochronie danych osobowych, natomiast jeszcze raz chciałbym podkreślić, że w tej sprawie prokuratura umorzyła postępowanie, nie widząc żadnego przestępstwa. To, co mogłem zrobić, czyli zapytać, jak to wygląda, zrobiłem, a z kurii dostałem odpowiedź, że tylko i wyłącznie były przetwarzane dane osobowe członków Kościoła„.

Co z tego wynika? Myślę, że trzy rzeczy. Po pierwsze – mimo skutecznej dezinformacji jaką było wydanie instrukcji biskupów nt. apostazji (która ujednoliciła postępowanie kurii i proboszczów obok prawa państwowego, aby stworzyć jego własny odpowiednik) nadal do GIODO trafiają jakieś skargi wołających na pustyni o podleganie przez duchowieństwo ustawie. Każdą decyzję GIODO można zaskarżyć do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, ale mało kto o tym wie a już znalezienie prawnika, który napisze pozew przeciwko decyzji po myśli Kościoła graniczy w Polsce z cudem, nie mówiąc o reprezentowaniu. Rozproszenie osób skarżących się i brak kontaktów między nimi zawsze działa na ich niekorzyść a na korzyść zachowania status quo. Dlatego jesteśmy przystanią dla wszystkich, którzy wnieśli skargę do GIODO w sprawach w których czuć zapach kadzidła jak i przede wszystkim dla tych, którzy chcieliby to zrobić, ale nie wiedzą jak. Działając wspólnie i ujawniając odpowiedzi GIODO można prędzej dojść do celu niż poprzez batalię prawną w sądzie administracyjnym.

Po drugie – nawet z tej krótkiej wypowiedzi widać, że GIODO walczy sam ze sobą. „I 3” w art. 43 ust. 2, którym odebrano urzędowi możliwość kontrolowania kościołów wykorzystując do tego – wbrew dyrektywie 95/46/WE – przepis o ochronie tajemnic państwowych jest „oczywiście” powodem do dumy z tego, że się czegoś nie może. „I 3” tkwi w ustawie od trzynastu lat i zarówno Ewa Kulesza jak i Michał Serzycki wykorzystywali go do tego, by nie zajmować się skargami na Kościół i jego „ludzi”. Serzycki w „sprawie gdańskiej” (eufemizm godny „Trybuny Ludu”) ratował się tym, że prokuratura postępowanie umorzyła. Tymczasem umorzyła, bo wszyscy wiedzą, że „z Kościołem jeszcze nikt nie wygrał” a sam GIODO robi co może, by nie mieć kompetencji w sprawach kościelnych. To samonapędzający się mechanizm bierności państwa – prokuratura nic nie robi, bo GIODO nic nie robi a GIODO nie widzi problemu, bo prokuratura umarza. I tak mogło być gorzej. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich sąd uniewinnił brata prezydenta, który torturował człowieka. Powód? „Był pod wpływem leków, które sprawiły, że robił to nieświadomie„. A przecież w Polsce brat prezydenta nikogo nie torturował (a przynajmniej nic o tym nie wiadomo 😉 ). To, że sprawa została umorzona w ogóle nie ma znaczenia. „Sprawa gdańska” pokazała do czego prowadzi „i 3” – GIODO nie mógł nawet podjąć sprawy, mógł tylko prosić o tzw. „dupokrytkę”, którą oczywiście dostał żeby się mógł z honorem odczepić.

I wreszcie trzeci wniosek. Na przykładzie „sprawy gdańskiej” widać jak GIODO ręka w rękę z Episkopatem pracują nad odbieraniem praw Polakom. Kuria gdańska w „dupokrytce” napisała mu, że przekazywano tylko dane osobowe „członków Kościoła” a więc sprawy nie ma. Zwrot „członkowie Kościoła” jest tu kluczowy ponieważ podpada pod to każdy ochrzczony (kanon 11). Można na religię nie chodzić, ale „członkiem Kościoła” i tak się jest. Być katolikiem i członkiem Kościoła to dwie różne rzeczy. Polski Kościół wręcz stoi „członkami-niekatolikami”. Apostaci też są członkami, tylko ekskomunikowanymi. A więc z danymi uczniów Kościół może  robić co mu się żywnie podoba bez względu na to czy chodzą na religię czy nie! Ba – dane osobowe apostatów też będzie przetwarzał, bo to przecież członkowie! A w sprawie „wypuszczania” licealistów z Kościoła GIODO przecież nic nie zrobi, bo nie ma uprawnień, bo mu „i 3” nie pozwala… I tak koło się zamknęło. GIODO ogłosił w Sejmie, że „nauczyciele religii” i proboszczowie mogą z danymi milionów polskich uczniów robić co chcą a on nie ma nic do gadania i wszystko jest w porządku. Amen.

Facebook Comments

Post a comment