Siedmioletnie wysiłki „środowiska apostatów” żeby pokazać swą prężność zamieniają się we własną parodię. „Gość Niedzielny” kpi z nich w artykule „Agonia bogini Apostazji” a teraz okazuje się, że w 2010 roku było w Polsce prawie 6 razy więcej chrztów nowych Świadków Jehowy niż „formalnych apostazji” z Kościoła katolickiego. Oto oficjalne dane przekazanego przez pana Michała Hoszowskiego z Biura Prasowego Towarzystwa Strażnica:
rok chrztów
2009 – 2853
2010 – 2669
2011 – 2275
I do tego trzeba pamiętać, że Świadkowie Jehowy chrzczą przez całkowite zanurzenie w wodzie, co jest znacznie większym poświęceniem niż iść pogadać z proboszczem. W przyszłą sobotę zbiorowe chrzty nowych członków odbędą się podczas Zgromadzenia Okręgowego na stadionie warszawskiej Legii przy ul. Łazienkowskiej. Gros z tych osób nie zawraca sobie nawet głowy „dokonaniem apostazji” z Kościoła katolickiego. Tak więc ISKK podał nic innego niż rzeczywistą skalę wpływów serwisu internetowego apostazja.pl. I okazało się, że Jarosław Milewczyk i Paweł Gliński nadmuchali „środowisko apostatów” sto razy, nabierając na własne wizje nawet Onet.pl i „Fakty i Mity”. No i dobrze, że przekłuto ten balon – ale dokładnie tak trzeba na to patrzeć.
A czemu w takim razie ISKK nie podał rzeczywistej skali wpływów serwisu internetowego wystap.pl? Jeśli jej nie podał, to jak w takim razie należy na nią patrzeć – że nul nula goni i nulem pogania??
Odwal się i spytaj ISKK.
Zadałem Ci proste pytanie i odpowiedzi oczywiście nie było. Cały czas jest tylko gra w „odpowiadaj na MOJE pytania albo jesteś pajacem„. Prawda… Robercie?
Maćku – jeźdźcy apostazji (Prochowicz, Milewczyk i Gawlik) utracili swoje konie. Pozostały im tylko klejnoty i nimi teraz szurają po asfalcie. Ich koniec jest bliski, a i Ruch Palikota w końcu powie im „won”. Gawlik niech zajmie się doktoratem, a reszta niech ruszy tyłki do normalnej i uczciwej pracy.
Napiszę tak – „Proch” do tej pory nie popełnił wpisu na apostazja.info o tym, że ich wołania zostały wysłuchane i ISKK podał oficjalnie ile w ciągu roku (2010) było „formalnych apostazji”, które sam całymi latami zachwalał jako receptę na ograniczenie wpływów Kościoła. A to przecież z ich punktu widzenia wiadomość roku (Mariusz wręcz triumfalistycznie pisze o „przełomie”). Za to wpadł na gościnne występy na racjonalista.pl i pisze zaledwie w komentarzu:
Zwracam uwagę, że według Procha dane są „z pewnością” (!) zaniżone ponieważ on „nie zna dokładnie” metodologii tego spisu. No, to się samo przez się rozumie, że jeśli Proch czegoś nie zna dokładnie to znaczy, że tego nie ma. 😉
Niestety znowu trafił kulą w płot ponieważ dostałem emaila od autora tych badań gdzie pisze mi: „Badanie aktów apostazji realizowaliśmy pierwszy raz i to za pośrednictwem kurii. Dlatego trwało ono długo i dotyczyło jedynie roku 2010.”
I tak ten biznes apostatyczny się kręci – to co nam odpowiada dajemy wielkimi tytułami nawet jeśli sami to sobie dopowiadamy a to co nam nie odpowiada ignorujemy a w ostateczności podważamy.
Co tam… Kościół robi swoje a wierzących coraz mniej w efekcie. Nie lubimy być straszeni i wierzyć w gusła.
Jestem dobrej myśli o rozumie społeczeństwa.
Pozdrawiam tak w ogóle…
Rzecz właśnie nie w statystykach, tylko w tym czy kolejne pokolenie zostanie zindoktrynowane, czy też nie. Jeśli młodzież i dzieci będą odporne na gadanie czarnych, to nie pomogą statystyki, gdy na tacę nie padnie grosik i trzeba będzie wziąć się za prawdziwą robotę, albo padnie wtedy cała ta fałszywa religia.
Mnie się wydaje, że najlepiej by było jakby wszyscy ci co im zależy na wystąpieniu z KK dodatkowo jeszcze nie chrzcili dzieci. Bo to wtedy naprawdę uderzyć może w statystyki.
Ale w statystyki czego? Liczby ochrzczonych, które po pierwsze nie mają bezpośredniego znaczenia i po drugie i tak podaje je ISKK. Jeśli im NAWET wyraźnie spadnie ZA 20 LAT (a raczej – odsetek ochrzczonych do urodzeń żywych, bo nie chodzi o samą liczbę ze względu na wyże i niże demograficzne), to je sobie dopiszą i wyjdą na zero. Tam gdzie Kościół ma wyłączną kontrolę nad statystykami podgryzanie go nimi jest strzelaniem do własnej bramki – jak DOBITNIE pokazał spis apostatów.
Poza tym – JAKI odsetek chrztów do urodzeń w ciągu roku byłby „wystarczający” i do czego???
Oczywiście, jeśli dużo racji w tym, że jeśli oboje rodzice nie wierzą w to, co o sakramencie chrztu mówi sam Kościół („Chrzest, brama sakramentów, konieczny do zbawienia przez rzeczywiste lub zamierzone przyjęcie, który uwalnia ludzi od grzechów, odradza ich jako dzieci Boże i przez upodobnienie do Chrystusa niezniszczalnym charakterem włącza ich do Kościoła, jest ważnie udzielany jedynie przez obmycie w prawdziwej wodzie z zastosowaniem koniecznej formy słownej.” – kanon 849 KPK) to chyba nie powinni dziecka chrzcić, bo obrzędy bez wiary sprowadzają ją do zjazdów rodzinnych. To jest jednak inny argument – Z DALA OD STATYSTYK.
W sumie przyznać Ci rację muszę.
Zabawa w statystyki jest z gruntu skazana na przegraną, bo gracze nie są sobie równi. Aczkolwiek nie wiem czy ISKK manipuluje statystykami, więc tutaj się nie wypowiem.
Ja nie chrzciłem swojego dziecka i nie zamierzam. Nikt z mojego otoczenia i żony (pomijając jednostkę – jaką pozostawiam to sobie) nie chciał negatywnie wpływać na tę decyzję. Pozostawiamy synowi wolną „wolę” i wybór, wbrew temu co mówi większość „katolików”, że chrzest mu nie zaszkodzi, a później może zmienić „wiarę” jak dorośnie. Po drugie i najważniejsze… nie mam nic i nigdy nie chciałem mieć wspólnego z KRK, i nie chciałbym kiedyś usłyszeć od swojego syna słów… ” stary, ale ty jesteś zakłamana świnia” – jak dojrzeje i zrozumie co mu zrobiliśmy wbrew swojej woli.
My również nie ochrzciliśmy dziecka i jesteśmy z tego dumni i zadne represje nas nie spotkały. Zaskakujące jest to, że wiele negatywnych komentarzy na temat braku chrztu otrzymaliśmy ze strony racjonalistów.pl, którzy w większości przypadków pomimo braku wiary chrzczą swoje dzieci dla „świętego spokoju”.
W większych miejscowościach praktycznie trudno mówić o jakichkolwiek naciskach i presji ze strony otoczenia. Owszem są w szczątkowym wymiarze, ale głównie w środowisku ludzi niedawno osiadłych. Najgorszy terroryzm z jednej strony i katodulszczyzna z drugiej znajduje swoje miejsce w środowisku wiejskim i małomiasteczkowym.