W maju ukazał się w „Newsweeku” artykuł „Apostaci w Polsce: Zawsze (nie)wierni„. Warto go skomentować z trzech powodów. Po pierwsze pada tam sugestia (oskarżenie?), że Kościół apostazjami i tak się nie przejmuje a licząc – via Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego – ochrzczonych, włącza w to apostatów. A więc nawet formalnie występując z Kościoła według jego własnych zasad (!) nie można zmniejszyć statystyk. Wszak chrzest to „wydarzenie historyczne”. Innymi słowy Watykan wprowadził w 2006 roku rozróżnienie na członkostwo formalne i mgliste teologiczne pojęcie „trwałej więzi ontologicznej”, której nie da się usunąć, czego dowodem jest kanon 849. I według jakiego kryterium liczy się katolików w Polsce, co podaje nawet Główny Urząd Statystyczny? Oczywiście… tego drugiego. GUS nie podaje nawet liczby „formalnych” katolików tylko liczbę „wszczepionych w Mistyczne Ciało Chrystusa” za sprawą sakramentu. A i to ze świadomością, że nawet do tego Kościół dopisuje 7%!! Alleluja.
Po drugie temat sięgnął samego rzecznika prasowego KEP, ks. Józefa Klocha. Widać pomruk niezadowolenia i kolejne kłamstwa. Wymyślił otóż ks. Kloch rzecz rewolucyjną – „księgi parafialne są własnością Kościoła, a nie osób, których dane w nich zapisano„. A czy ktoś je chciał zabrać? Gdyby bank, partia polityczna, stowarzyszenie, towarzystwo czy jakikolwiek inny podmiot powiedział „to jest nasza baza danych więc proszę się odczepić” można by to uznać za dowcip. Sposób na unieważnienie ustawy o ochronie danych osobowych ćwiczeniem intelektualnym. W przypadku Kościoła ten sofizmat nawet nie zaskakuje. W ustach duchownych spowszedniały. Taka po prostu praca. Brzmi to jak inny pomysł księdza Klocha – otóż nie można opodatkować dochodów Kościoła ponieważ dochody wiernych zostały już opodatkowane przez państwo. Nie genialne? Jednym zdaniem delegalizuje VAT i podatek od darowizn! Na wyżyny manipulacji ksiądz rzecznik wzbił się jednak porównaniem: „Od IPN nikt nie wymaga kasowania danych, nawet jeśli poświadczają nieprawdę„. Pójdź Księże, ja Was uczyć każę. Artykuł 3 ust. 2 dyrektywy 95/46/WE mówi: „Niniejsza dyrektywa nie ma zastosowania do przetwarzania danych osobowych w ramach działalności wykraczającej poza zakres prawa Wspólnoty, jak np. dane, o których stanowi tytuł V i VI Traktatu o Unii Europejskiej, a w żadnym razie do działalności na rzecz bezpieczeństwa publicznego, obronności, bezpieczeństwa państwa (łącznie z dobrą kondycją gospodarcza państwa, gdy działalność ta dotyczy spraw związanych z bezpieczeństwem państwa) oraz działalności państwa w obszarach prawa karnego„. I dlatego danych w teczkach IPN się nie usuwa a dane z ksiąg parafialnych we Francji i Belgii się usuwa.
I po trzecie – artykuł „namierzył” wybitnego specjalistę od ochrony danych osobowych w Polsce, dra Arwida Mednis, partnera kancelarii Wierzbowski Eversheds, który pewnie nie chciał już nawet słuchać głupot o prawie kanonicznym, które opowiada Ciocia Dobra Rada.
Facebook Comments