W 1989 roku, kiedy komuniści dogadali się wreszcie z Episkopatem za pomocą bilateralnej intoksykacji alkoholowej gen. Czesława Kiszczaka, bp Gocłowskiego i księdza Orszulika, skończyło się to na przyjęciu 17 maja 1989 roku (czyli, według nomenklatury prawicowo-IPN-owskiej – w czasach reżimu komunistycznego) trzech „ustaw majowych”. Miały one zapewnić podział władzy i przełom w historii PRL. Skończyło się to na rozwiązaniu PZPR, zmianie nazwy państwa i triumfalnym czteroletnim pochodzie Kościoła do władzy, czego kulminacją było uchwalenie w 1993 roku „ustawy antyaborcyjnej” i podpisanie Konkordatu, zgarniając po drodze bezprawne wprowadzenie religii do szkół i złamanie Trybunału Konstytucyjnego.
Jest chichotem historii, że klerykalizacja Polski w czterolatce 1989-1993 szła dokładnie w przeciwnym kierunku niż rozwój prawa międzynarodowego. 22 stycznia 1990 roku, czyli dokładnie kiedy biskupi przygotowywali się do walki o wprowadzenie religii do szkół, Specjalny Sprawozdawca ONZ ds. Nietolerancji Religijnej przedstawił raport za rok 1989 o sygnaturze E/CN.4/1990/46. Przełomowy jest jego punkt 113. Po raz pierwszy zapisano w nim expressis verbis, że niewierzącym przysługuje ochrona przed dyskryminacją a ostateczny kształt Deklaracji w sprawie eliminacji wszelkich form nietolerancji i dyskryminacji opartych na religii lub przekonaniach jest owocem zgniłego kompromisu (z krajami muzułmańskimi). Dało to asumpt do wydania trzy lata później komentarza generalnego 22, który wzmocnił prawa niewierzących. Tu kolejny chichot historii – było to dwa dni po podpisaniu Konkordatu… Od czerwca 2010 roku na wystap.pl trwa więc walka, by Polska dołączyła do „Rodziny Ludzkiej„.
To co my robimy jest tylko kroplą w morzu potrzeb dla odklerykalizowania państwa. To państwo z tego stanu nie wyjdzie szybciej jak za trzy do czterech pokoleń. Musi się zmienić mentalność ludzi, a to zmienia się na przestrzeni pokoleń. Chyba, że nagle nastąpią jakieś zdarzenia, które wywołają olśnienie i ludziska powstaną z kolan.