Po nieszczęsnej walce z własną jurysdykcją przez prawie całą kadencję, której portal Wystap.pl został niechcianą kroniką, pod jej koniec trzeci GIODO dr Wojciech Wiewiórowski kroczek po kroczku wybija się na niepodległość. W wywiadzie dla niszowego pch24.pl (niestety!) rozwiał kilka stworzonych na pniu manipulacji – między innymi przypomniał, że Kościół nigdy nie negował, że podlega ustawie o ochronie danych osobowych.
Mam wrażenie, że [ks. Ireneusz Wołoszczuk] nie czytał orzeczeń. Orzeczenia te nie dotyczą administracji kościelnej, lecz decyzji GIODO. Odnoszą się więc do decyzji administracyjnej wydanej przez organ administracji publicznej, jakim jest GIODO. Natomiast prawdą jest, że zbiory danych, które prowadzone są przez Kościoły i związki wyznaniowe, podlegają przepisom ustawy o ochronie danych osobowych. Od zawsze im podlegały, nikt tego nie kwestionował, również Konferencja Episkopatu Polski.
wywiad z GIODO na temat niedawnych decyzji
Z drugiej strony Kościół coraz wyraźniej pokazuje gdzie ma „jakąś emanację woli Rzeczypospolitej Polskiej” – jeśli można teraz tak nazywać wyroki Naczelnego Sądu Administracyjnego. Proboszczowie – poza jednym wyjątkiem – przez ponad dwa lata nie korzystali z prawa udziału w rozprawach sądowych, ani w sądzie I instancji ani – zwłaszcza – II instancji. Najwyraźniej Episkopat Polski uznał, że nie muszą, bo od dbania o swoje intresy miał… GIODO. Inna sprawa, że było to założenie w pełni poprawne. Także już po ostatecznym przegraniu „wojny polsko-wiewiórowskiej” w październiku, ze strony Kościoła nie padło ani słowo sprzeciwu. Wybuchł dopiero z całą siłą w poniedziałkowe popołudnie tuż po serii depesz PAP na temat przełomowych decyzji GIODO. Najwidoczniej jeszcze w listopadzie i grudniu biskupi żyli w przekonaniu, że sąd sądem a sprawiedliwość będzie po ich stronie. I dopiero kiedy zobaczyli, że nie – powstała ewidentna panika i zawracanie dwunastu wyroków NSA depeszami Katolickiej Agencji Informacyjnej!
A ponieważ tego zrzucenia maski praworządności nie da się uzasadnić, wychodzą z tego takie kwiatki:
Gdyby więc Ustawa o ochronie danych osobowych miała zacząć dotyczyć także Ksiąg Chrztu, czyli istniejących od setek lat rejestrów ochrzczonych, sporządzanych od czasu powstania ksiąg Stanu Cywilnego tylko i wyłącznie do użytku wewnętrznego Kościoła i mającym charakter poufny, musiałoby to być przedmiotem negocjacji strony Rządowej z Konferencją Episkopatu Polski. Nie ma żadnych dowodów świadczących o tym, że takie rozmowy kiedykolwiek miały miejsce i że jakiekolwiek inne niż dotychczas regulacje tej kwestii zostały przyjęte. Z tego powodu należy uznać, że zgodnie z Artykułem 4 Ustawy o ochronie danych osobowych, archiwa kościele nie podlegają przepisom wyżej wymienionej Ustawy.
Tłumacząc to z polskiego na nasze – ponieważ Konferencja Episkopatu Polski nigdy nie wystąpiła do rządu polskiego o wyłączenie ksiąg metrykalnych spod ustawy o ochronie danych osobowych, ani nie kwestionowała, że Kościół jej podlega, należy uznać, że jej nie podlega. A dalej jest jeszcze ciekawiej, bo ksiądz filozof prawa przechodzi do konkluzji:
Z tych wszystkich powodów jakiekolwiek nakazy administracji państwowej dotyczące wpisania czegokolwiek do Ksiąg Chrztu są całkowicie bezprawne i przez Proboszczów powinny być ignorowane.
Wszystkie te pseudoprawnicze chwyty, których GIODO latami używał przeciwko nam spadły teraz na niego. Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy… Spuszczając zasłonę milczenia nad tym przerzucaniem się paragrafami i argumentem „Bo Konkordat” w zastępstwie debaty publicznej z udziałem GIODO, Rzecznika Praw Obywatelskich, prawników i polityków, polecam trafiający w sedno felieton na blogu Newsweeka:
Facebook Comments