W czasach stalinowskich sędziami zostawali ludzie nieprzygotowani, zindoktrynowani papką zwaną „diamatem” i „histomatem” czyli podstawami „filozofii komunistycznej”. Skończyło się to tak, że IPN do dzisiaj ściga tych, którzy z godłem za plecami skazali na śmierć polskich patriotów w imię „konieczności dziejowej” i innych „praw historii”. Ponieważ Polska jest już oficjalnie wolna miejsce stalinowców zajęli księża katoliccy (a katolicyzm w historycznym przekładańcu zamienił się z marksizmem-leninizmem). Tak „materializm historyczny” zajęło „otwieranie drzwi Chrystusowi”. Sędziom, prokuratorom i adwokatom pierze się mózgi w klasztorze „Pustelnia Złotego Lasu” w Rytwianach w województwie świętokrzyskim a robi to osobiście przewodniczący Rady Prawnej KEP abp Andrzej Dzięga (który jest „mózgiem” instrukcji KEP o apostazji). Oto relacja z pierwszego spotkania w 2003 roku (odbywają się dorocznie w pierwszą sobotę czerwca):

Około 60 sędziów okręgowych i rejonowych przybyło w sobotę 7 czerwca do pokamedulskiego klasztoru w Rytwianach na diecezjalne spotkanie sędziów. Gości powitał dyrektor Diecezjalnego Ośrodka Kultury i Edukacji „Źródło” ks. Wiesław Kowalewski. Przybyli uczestniczyli we Mszy świętej, której przewodniczył bp Andrzej Dzięga, a koncelebrowali: diecezjalny duszpasterz prawników ks. Jacek Staszak oraz ks. Wiesław Kowalewski. W homilii bp Dzięga mówił o odpowiedzialności sędziów, którzy w swoich rękach mają losy ludzkie. Zaapelował do zgromadzonych, aby jak Salomon ze Starego Testamentu, prosili zawsze Ducha Świętego o mądrość w rozstrzyganiu ludzkich spraw. Biskup sandomierski otworzył także wystawę zatytułowaną „Klasztor w Rytwianach”, na którą złożyło się ponad 100 prac dzieci i młodzieży ze szkół podstawowych i gimnazjalnych powiatu staszowskiego.

Kościół interesuje tylko jedno – żeby sędziowie wydawali „dobre” wyroki, tzn. w sprawach związanych z Kościołem orzekali na jego korzyść. W 2006 roku abp Dzięga mówił o tym w niedającym się podrobić kwiecistym języku kościelnym: „Pan Bóg na indywidualnej drodze każdego z nas pragnie budować wielkie i dobre rzeczy. Potrzeba nam jednak szczerości i otwartości umysłu, odwagi intelektualnej i wielkiego serca, abyśmy umieli w codziennym życiu i pracy oddawać co Bożego Bogu, a co cesarskiego cesarzowi. W sytuacji, gdy zaistnieje jakiś konflikt wartości musimy umieć być świadkami ewangelicznych wartości i pomimo silnej nieraz pokusy nie dać się złapać na jakiś układ, na kompromis. Masz w ręku to wszystko, co jest ci potrzebne, aby znać Chrystusa i rozpoznając w znakach czasu jego myśl budować sprawiedliwy pokój i pełną nadziei przyszłość dla siebie i dla ludzi, którym służysz. Nie bój się zaprosić Chrystusa i dać się Jemu prowadzić„. Na Order Lenina, tfu, Złoty Medal Prymasowski zasłużyła Pani Sędzia (obecnie w stanie spoczynku) Bronisława Kopeć mówiąc do arcybiskupa jak do towarzysza Bieruta, że jego instrukcje „które, choć nie jest łatwe, prawnicy bardzo sobie cenią i na miarę swoich możliwości dołożą starań, aby sprostać zadaniom stawianym przez Księdza Biskupa„. Przy tej okazji Kościół nie byłby sobą gdyby nie postarał się o zasądzanie nawiązek na Caritas. Diecezjalny dyrektor Caritasu, ks. Pitucha, mówił więc jakimż to dobrem Caritas będzie mógł „ubogacić” jeśli dostanie dzięki sędziom jeszcze kilka milionów złotych. Kościół nawet we własnej relacji nie bawił się w eufemizmy tylko wyłożył kawę na ławę: „Ks. Pitucha, charakteryzując poszczególne dzieła prowadzone przez Caritas zwrócił uwagę na fakt, że posiada ona status organizacji użyteczności publicznej oraz wpis do rejestru instytucji na rzecz, których sądy mogą orzekać nawiązki. Ta ostatnia informacja była jednocześnie zachętą dla sędziów, aby orzekali nawiązki na rzecz Sandomierskiej Caritas„. Następnie przy suto zastawionym stole „w ciepłej atmosferze towarzyskiego spotkania” (!!!) Kościół załatwiał swoje interesy z „niezawisłymi” sędziami – komu adopcja, komu ziemia, komu umorzenie śledztwa.

Trzeba przy tym zaznaczyć, że to raczej wierzchołek góry lodowej niż jej obraz. Kościół ma swoich agentów, tzw. duszpasterzy prawników, w sądach i Okręgowych Radach Adwokackich (!) – w każdej diecezji. Adwokaci piszą np. bez wstydu: „W sobotę dnia 21 lutego 2009 roku po raz pierwszy w historii adwokatury polskiej wprowadzony został do Archikatedry na Wawelu w Krakowie nasz adwokacki Sztandar. Chorążym w poczcie sztandarowym był adwokat Piotr Ostrowski z asystą w osobach adwokat Anny Bojdeckiej-Eilmes i adwokat Marty Rytlewskiej. Ten przypadły im honor będą przypominać im wpisy do ich akt personalnych zgodnie z obowiązującym regulaminem. Rzecz to niecodzienna, bo i uroczystość, z okazji której uczestniczyliśmy we Mszy św. celebrowanej przez J. Em. Księdza Kardynała Stanisława Dziwisza, w koncelebrze J. Eks. Księdza Biskupa Tadeusza Pieronka„. Innymi słowy życie palestry krakowskiej kręci się wokół kardynała i biskupa. Szukając sprawiedliwości w sądzie w sprawie związanej z Kościołem trzeba najpierw pytać „a jest pan wierzący?„. Bo ci już są podbici.

Facebook Comments

Post a comment