Kościół uwielbia powoływać się na Konkordat, bo wie, że po pierwsze primo – jest ponad ustawami, a po drugie primo – sam go interpretuje i może się nim „zasłonić” w praktycznie każdej sytuacji. To sprawia, że jest on taranem przeciwko każdej ustawie (przy czym mniej ważne czy został poprawnie ratyfikowany…). Oczywiście biskupi chcieli (i jeszcze będą chcieli!) żeby był taranem przeciwko Ustawie o ochronie danych osobowych. Już w 2007 roku notariusz Kurii Metropolitalnej Krakowskiej ks. Krzysztof Tekieli w odpowiedzi na żądanie usunięcia danych z dokumentów kościelnych napisał, że
zgodnie z art. 4 [Ustawy o ochronie danych osobowych], w powiązaniu z art. 5 Konkordatu między Stolicą Apostolską i Rzeczpospolitą Polską z dnia 28 lipca 1993 roku, zapis o fakcie chrztu nie może zostać usunięty z księgi ochrzczonych.
Jak widać – w ogóle nie ma tu stanowiska Kościoła, tzn. tego, że chrzest jest faktem historycznym oraz potrzebną informacją o sakramencie. Jest od razu próba pisania wyroku sądu administracyjnego! Niestety – jeśli ksiądz notariusz zgadywał co odpisze w takiej sprawie GIODO to nie trafił. Jego stanowisko „rozpoznał bojem” pierwszy apostata w Polsce – i okazało się, że mikstury art. 4 uoodo i art. 5 Konkordatu tu nie ma! GIODO powołał się na „i 3” (art. 43 ust. 2). Ściślej – „i 3” idzie na pierwszy ogień a Konkordat czeka w rezerwie, wspomniany w uzasadnieniu. Nie ma go jednak teraz. Może Kuria Metropolitalna Krakowska niech poda własne uzasadnienie własnym językiem, to znaczy – do czego to potrzebne, a język prawa zostawi GIODO.
Oni po prostu nic nie wiedzą i piszą co im ślina na język przyniesie. Konkordat to taki duży koń do zasłaniania się. Małych koni typu 'i 3′ nie znają zupełnie.