Od dawna wiemy, że złoty cielec ulany dla „środowiska apostatów”, żałosna „instrukcja KEPu o apostazji” jest przeklęta przez Boga i ludzi. Jak się jednak okazuje – są wśród nich księża. I to coraz więcej.
Piotr 11-go lutego wysłał do parafii chrztu wypełniony formularz „oświadczenia woli” o wystąpieniu z Kościoła. W odpowiedzi proboszcz starannie wykaligrafowanym pismem uprzejmie i podając godziny otwarcia zaprosił go na rozmowę do kancelarii parafialnej. Co ciekawe, powołał się na „procedurę podjętą przez Księdza Biskupa Ordynariusza Diecezji„, choć bez wchodzenia w szczegóły… A mowa o Diecezji Kieleckiej.
Piotr nadal mieszka w tej samej miejscowości w której się urodził i został ochrzczony. Mając blisko i list w ręce – postanowił stawić czoła wyzwaniu. Rozmowa z proboszczem odbyła się dzisiaj i trwała trzy godziny. Proboszcz zachował się bez zarzutu, mimo, że powiedział, że jest mu z tego powodu przykro. Najpierw było kilkanaście minut grzecznościowej rozmowy typu „co słychać”. Potem zrobił absolutnie wszystko co mógł żeby odwieść go od tego zamiaru:
Ksiądz próbował mnie przekonać do szukania światła jakim jest Bóg, w którego wierzy. Że jest to nadnaturalna siła, która uszlachetnia ludzkie stworzenie. Ja natomiast twardo obstawałem przy swoich racjach (powołując się m. in. na humanizm i naukę).
Dopiero, kiedy obie strony zostały przy swoich racjach proboszcz przeszedł do formalności:
Poinformował mnie, że kontaktował się z notariuszem, który poinformował go o instrukcji KEP. Przedstawiłem księdzu wtedy informacje, które znalazłem na wystap.pl – m. in. że apostazja tak naprawdę w świetle prawa nie jest wystąpieniem. Trochę się zasłaniał podleganiem pod biskupa, ale zrozumiał moją rację, że korzystam z prawa świeckiego.
„Instrukcja KEP-u” poszła więc w kąt. Na biurku wylądowała księga chrztów z rocznika Piotra. Starannym pismem w rubryce „Uwagi” wpisał na jego oczach:
Osobiście oświadczył, że dnia 11.02.2013 [data wysłania pisma – MP] formalnym aktem wystąpił z Kościoła katolickiego. ksiądz [imię i nazwisko] proboszcz
W tej sytuacji panowie uznali sprawę za załatwioną. Wszystko skończyło się prawie happy endem – proboszcz dał mu numer swojej komórki, „prosił o szukanie dalej światła” i serdecznie pożegnał. Jeden minus dla księdza – za bajerowanie z zarządzeniem biskupa, którego nie ma. Plus za to, że nie kopał się z rzeczywistością. Gdyby Rada Prawna KEP nie postanowiła zagrać na nosie paru oszołomom wszyscy bylibyśmy zdrowsi. Interesująca informacja – poinformował, że zdjęcie ekskomuniki może nastąpić po publicznym wyznaniu wiary.
Gratulacje dla Piotra. Miał chłopak farta. Trafił na szczodrego proboszcza, to jeszcze bonus dostał – ekskomunikę od ręki. 🙂 Ja o swoją chyba do sądu biskupiego wystąpię, bo w NSA tego nie załatwię. 🙂
Ekskomunika jest zawsze w pakiecie. Jak wystąpisz po włosku to też będziesz miał. ;P
Wystąpiłem dwa lata temu, ale wpisu nie uzyskałem. Powalczę o to jeszcze kilka lat (dopiero NSA). 🙂 Dodatkowo z „instrukcji katowickiej” wyciągam wnioski, że stosujący inne procedury nie mogą liczyć na „ekskomunikę z automatu” i chętni będą zmuszeni do starania się o nią na „drodze kościelnej”. 🙂 Z tego powodu pozazdrościłem Piotrowi, że dostał wszystko od ręki i jeszcze z pełną informacją. 🙂
Jest ryzyko, że będzie gorzej – ekskomunika z automatu a wpisu i tak nie ma. 😀
Gorzej? To i tak byłby pierwszy przypadek, że krk „coś” mi dał. 🙂
Niezupełnie. Otrzymałeś sakrament Chrztu świętego – i od tego się wszystko zaczęło właśnie.
Różnica – dali czy sprzedali. Chrzest za kasę (rodziców), za ekskomunikę nie zapłacę. No chyba, że przez komornika ściągną należność. 🙂
Ale pierwsza jaskółka nieco normalniejszej reakcji…