Wszyscy wiedzieli, że 9 lutego w Naczelnym Sądzie Administracyjnym dojdzie do jakiegoś przełomu. Wisiał w powietrzu od bardzo dawna i pod tym względem nikt nie może być zawiedziony. Jedni się uśmiechają a inni kwilą, że zniknęli. 🙂 Zebrano na „maraton sądowy” sześć identycznych skarg kasacyjnych GIODO od prawno-religijnej papki WSA w Warszawie. Tak jak 5 listopada, pełnomocnik GIODO z pokerową miną „podtrzymywał”, że urząd nie chce traktować parafii na takich samych zasadach jakim podlegają wszyscy inni czyli chce ich niepodlegania ustawie o ochronie danych osobowych poza wyjątkiem, gdy sprawa dotyczy „osoby nienależącej do Kościoła„. Czyli GIODO sam chce utrzymania przywileju zawartego w „obecnej interpretacji cyfry 3„, mówiąc oficjalną nomenklaturą. I to się w końcu rozwaliło w drobny mak. Z opóźnieniem co najmniej dwóch lat, bo powinno było najpóźniej w lutym 2014 kiedy było już jasne, że ta bomba musi wybuchnąć.
Spytasz Czytelniku: „czemu GIODO walczy z własnymi uprawnieniami, co to jest to „i 3” i czemu jest tak ważne?„. Na pierwsze pytanie samo Biuro GIODO nie potrafi odpowiedzieć, ale resztę możemy wyjaśnić.
Trzeba się cofnąć do wiosny 2012 roku, kiedy ogłosiliśmy odkrycie nowego ssaka – Equus Giodus czyli „zebry Wiewiórowskiego„. Była to ironiczna nazwa umarzania przez poprzedniego GIODO skarg na parafie z dwóch powodów jednocześnie na podstawie tego samego „i 3” w art. 43 ust. 2 ustawy o ochronie danych osobowych – zawsze z przeciwnej niż brał na cel jakiś skarżący więc wodził wszystkich za nos tak długo aż już się tego nie dało „odkręcić”. Wtorkowe wyroki NSA były konsekwencją przymknięcia na to oczu w 2013 roku. Pierwsza wersja była taka, że umarza, bo katolikom decyzje nie przysługują a skarżący są katolikami, bo „nie wykazali”, że nie są (czasem nawet wprost pisząc, że są) a druga – umarza, bo wszystko musi umarzać, bo „i 3” oznacza, że może proboszczom naskoczyć. W Biurze GIODO pracuje 77 prawników i najwyraźniej żaden nie wiedział co zrobić z tym „i 3”, bo lepili z niego co chcieli jak z plasteliny. Przez długi czas obie wersje funkcjonowały jednocześnie – w pełnym rynsztunku, pod orzełkiem, ze wszystkimi pieczątkami, chociaż nawet dziecko rozumie, że to już nawet nie błąd tylko groteska. O jeden szwindel za daleko.
W styczniu 2014 roku, po przełomie, który trafił na pierwsze strony gazet, GIODO przyjął czerwoną „interpretację cyfry 3” „zgodnie z prawem powszechnym” (a niby z jakim by miał??) czyli zaczął odsiewać niewierzących (mających prawo do jego decyzji) od katolików (traktowanych jak Żydzi w Noc Kryształową). Kościół nie pisnął o tym ani słowa. Zamiast o „równouprawnienie katolików” zaczął walczyć o wyższość „procedur kościelnych” – których w ogóle nie ma – nad Konstytucją, bo tylko to ich interesuje. Biuro GIODO samo się do tej hańby doprowadziło – samo w nią lazło z fanatycznym uporem. Próbowali się chować za wyroki Naczelnego Sądu Administracyjnego, który widząc, że GIODO używa „czerwonej” wersji „i 3”, ale nie „ustala” wyznania skarżących po prostu kazał mu je „ustalać”. Przerzucanie gorącego ziemniaka sprawiło, że GIODO umył ręce, bo czekał na „dupochrony z NSA„, NSA umyło ręce, bo GIODO nie „ustalił” czy może wydać decyzję a efekt tego jest taki, że od lat trwa gorszący spektakl udowadniania, że Polska jest krajem bezprawia z rządami prawa na poziomie jakiegoś Azerbejdżanu. Z niegdyś elitarnego urzędu zostały żałosne resztki, zajmujące się produkowaniem gotowców, przerzucaniem stosów papierów i – coraz częściej – płaceniem za to grzywien. W biurowcu oficjalnie nazywanym „substandardem„. Jak się pracuje w „substandardzie” to się siłą rzeczy „substandardowo” zachowuje – i koło się zamyka.
I ten chocholi taniec wreszcie – choć mleko już się rozlało – Naczelny Sąd Administracyjny przerwał mówiąc to, co jest żałosne, że w ogóle musiał powiedzieć, a mianowicie, że GIODO nie może badać wyznania skarżących (art. 53 pkt 7 Konstytucji). Mówiąc to, sędzia Jolanta Rudnicka zakończyła „dyskryminację chrześcijan”, zwróciła honor skarżącym, którzy byli cierniem koronowani, gdy skarżyli się na to do WSA w Warszawie
i dobiła fałszywe „i 3”, ostatecznie otwierając drogę do prawdziwego (niebieskiego). Czemu w ogóle NSA wszedł w te maliny – o to trzeba pytać sędzię Małgorzatę Pocztarek, która do tego doprowadziła i zapłaciła za ten skandal wyłączeniem z potencjalnie przełomowej sprawy z udziałem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Na wniosek PSR została zastąpiona przez innego sędziego, aczkolwiek dyplomatycznie za swoją zgodą.
Jedyny niedosyt w tym, że sędzia Jolanta Rudnicka wycofując NSA ze ślepej uliczki fałszywego „i 3” nie powiedziała czegoś tak prostego tak prosto tylko zaczęła mówić językiem WSA, co kompletnie wypaczyło przekaz medialny (fundamentaliści już odkryli, że „NSA twardo za konkordatem” 🙂 ). Już 10 miesięcy temu napisałem, że to wycofanie się nie może przekreślać praw obywateli, które po prostu potwierdzono. Póki co mamy twarde lądowanie z obłoków na ustawie i trochę rzuca, bo głupio powiedzieć, że kilkunastu sędziów NSA się zbłaźniło. Jeśli uzasadnienie pisemne dojdzie do sedna to będzie krótko i jasno o tym, że dotychczasowa interpretacja „i 3” była bzdurna a jeśli nie dojdzie to… nie będzie.
Największa korzyść z tych wyroków w tym, że wreszcie na śmietnik historii trafiła „Świecka Polska” czyli grupka oszołomów walcząca o jakąś „świecką apostazję” opartą na „i 3”. Przyjechali do NSA na własny pogrzeb. 🙂 W praktyce zastąpili „zawodowych apostatów” z apostazja.pl, którzy walczyli o „apostazję KEP-owską” opartą na Świętej Instrukcji Apostatycznej. Miarą postępu miało być to, że od występowania z Kościoła nie był humbug abp Michalika tylko kretyńska „interpretacja” kretyńskiego „i 3”. Grupka Jarosława Milewczyka z apostazja.pl to byli pożyteczni idioci Kościoła, ale głównie w naganianiu „kandydatów na apostatów” do „instrukcji KEPu” i zniknęli w 2011 roku. Oszołomstwo ze „Świeckiej Polski” było pod tym względem znacznie gorsze, bo kręcąc się za własnym ogonem broniło interpretacji „i 3”, której bronili sami adwokaci Kościoła. Lider grupy Zbigniew „Zetes” Szetela zrobił co mógł, by zniszczyć Wystap.pl i nie dopuścić do odejścia od fałszywej narracji narzuconej i podtrzymywanej przez Kościół. Nieuchronnie 9 lutego 2016 roku zdechł kolejny koń trojański Kościoła. Trzeciego już nie ma. 😀 Jeśli ktoś chce przegrać sprawę w sądzie i przy okazji wyjść na durnia to niech się zgłosi do „Świeckiej Polski”. Oni są w tym naprawdę dobrzy. 🙂
Na koniec ciekawostka. Naszym Czytelnikiem jest sam Sekretarz Generalny KEP biskup Artur Miziński! Nawiązując do tytułu „We wtorek w NSA zerwiemy zasłonę kłamstw” powiedział: „apostaci opisujący swoje starania jako walkę o wyjście z Kościoła zapowiadali, że po tym wyroku „zasłona wreszcie opadnie” i „prawda wyjdzie na jaw”. Niestety dla nich stało się inaczej„. Wasza Ekscelencjo! Tym razem sąd nie dopuścił Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów do udziału, bo uznał, że nie było takiej potrzeby. Bardzo słusznie zresztą, bo dopiero te wyroki umożliwiły dojście do sedna, które ukryto pod wieloma warstwami dezinformacji. Najwyraźniej wbrew rachubom Waszej Ekscelencji zasłona wreszcie opadła a prawda jednak wyszła na jaw. Wszystko co miałem do przekazania jest tam gdzie powinno. 🙂
Po pierwszej „nowej” rozprawie w NSA 5 listopada obiecałem, że „zwycięstwo jest bliskie„. Teraz mogę napisać – my już zwyciężyliśmy, bo prawda wyszła na jaw i sędziowie ją znają. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik przed piątkową rozprawą. Najgorsze, że to wszystko odbywa się kosztem ludzi, którymi się „zgodnie z prawem” pomiata jak śmieciami. I to jest ostateczny argument za uchwałą Naczelnego Sądu Administracyjnego.
patrz też: Lex.pl, Gość Niedzielny 1, PCh24.pl, Niedziela 1, Niedziela 2, Dziennik Polski, Gość Niedzielny 2, e-ochrondadanych.pl
Facebook Comments