W polskim Internecie pojawiła się nowa strona byłego Świadka Jehowy poświęcona ciemnym kartom tej organizacji – głównie shunningowi (zrywanie wszelkich kontaktów z odstępcą jako szantaż emocjonalny zmuszający do powrotu i posłuszeństwa). Pod koniec 2010 roku byłem zaskoczony tym, że w Polsce temat ten praktycznie nie istniał nawet wśród byłych Świadków Jehowy. Wypełniając tę lukę Wystap.pl stało się mimowolnym centrum informacji na ten temat (zainteresowani mogą wpisać „shunning” w wyszukiwarce po lewej). Ofiarami w Polsce jest co najmniej kilka tysięcy osób, w tym kilkaset w postaci skrajnej gdzie następuje rozbicie rodzin i depresja.
Jednocześnie Belg od wielu lat walczący z shunningiem – Jacques Lejeune – przekazał informację, że Sąd Najwyższy Belgii wysłucha jego sprawy 21 marca (patrz: Czy shunning Świadków Jehowy to dyskryminacja? Belg nie składa broni. ; 21 maja 2012). Wyrok zostanie ogłoszony w kwietniu. Stawką jest zdemistyfikowanie tej okrutnej praktyki jako dyskryminacji pośredniej i jako takiej – podlegającej prawu antydyskryminacyjnemu.
Witam,
Chciałem się podzielić relacją na temat zdarzenia, które przeżyłem w minionym tygodniu, pomimo, ze nie odnosi się ona do powyższego tematu shunningu.
Od dłuższego czasu planowałem odwiedzić obóz-muzeum Auschwitz. Właśnie kilka dnia temu nadarzyła się ku temu okazja, i mogłem dołączyć do szkolnej wycieczki zorganizowanej przez moją siostrę nauczycielkę. W wycieczce wzięli udział uczniowie gimnazjum i liceum wraz z opiekunkami. W kilka minut po wyruszeniu autokaru, stanowisko przy mikrofonie zajęła jedna z nauczycielek, która okazała się katechetką i zaczęła mówić najprzeróżniejsze modlitwy zachęcając do tego uczniów słowami: pomódlmy się teraz za… itp.
Jestem czterdziestoczterolatkiem, więc pewnie jestem starej daty i zwłaszcza, że nie mam własnych dzieci nie zdawałem sobie sprawy, że takie praktyki, to aktualnie w placówkach polskich szkół publicznych to „normalka”.
To takie oburzające i przykre, że pokolenie tych młodych ludzi jest tak zaciekle indoktrynowane przez kościółn i w ten sposób musi przechodzić „pranie mózgu”.
To wszystko się zaczęło w 1990 od nielegalnego wprowadzenia religii do szkół. Zdaje się, że to było lenno rządu Mazowieckiego przed wyborami prezydenckimi w których startował. A potem już poszło z górki taktyką salami, powoli lecz nieustannie dokręcając śrubę. Aż w końcu banda fanatyków religijnych i posłów w jednym żąda ukarania rektora za zdjęcie krzyża we własnym gabinecie (!), tak, że teraz zdjęcie wymaga takiej odwagi jak w stanie wojennym powieszenie. Tu najlepszy artykuł na ten temat, po angielsku niestety:
http://www.concordatwatch.eu/showtopic.php?org_id=931&kb_header_id=37101
Z ciekawością przeczytam.
To smutne, że jako naród tak dajemy się zgnoić grupie fanatyków religii katolickiej (ukaranie rektora).
Jako naród to się jeszcze nie dajemy, ale smutne jest to, że polski Sejm tworzą demokratycznie wybrani wrogowie demokracji.
Tak, masz rację. To są wrogowie demokracji wybrani przez nas 🙁
Dwa dni temu umierała w szpitalu matka mojej przyjaciółki. Podczas agonii były obecne dwie osoby z rodziny pacjentki. Zapytano ich, czy przysłać księdza, rodzina odmówiła, informując, że nie ma takiej potrzeby. Pomimo tego za kilka minut zjawił się kapelan.
Jestem coraz bardziej sfrustrowany tym, jak kościół tresuje sobie miliony ludzi na własne potrzeby. Co wyrośnie z tych pokoleń, które nawet na wycieczce szkolnej są dozorowani przez katechetkę?!
Z głupszych bandyci z mądrzejszych nihiliści.
Obawiam się, że może też wyrosnąć grupa radykałów katolickich. Ale pewnie taki przymus działa na odwrót.