Amerykańskie badania z 2007 roku nad mozaiką religijną w USA to kopalnia wiedzy i wzór dla polskiego GUS-u. Jeśli GUS nie przedstawi podobnego raportu to „dobrowolne” pytanie w spisie powszechnym o przynależność religijną będzie li tylko niewykorzystaną okazją. Najciekawsze wydaje mi się zestawienie afiliacji religijnej z dochodami. I tu ciekawostka – znacznie rzadziej biedni i znacznie częściej bogaci są Żydzi i Hindusi. A już urodzić się w rodzinie reformowanych Żydów to jak wygrać los na loterii (co nie jest wynikiem spisku „mędrców Syjonu” tylko gruntownego wykształcenia). Powyżej przeciętnej radzą sobie ateiści. Zupełnie przeciętnie – katolicy i muzułmanie. Największa tragedia to przyjść na świat wśród Świadków Jehowy i czarnych protestantów. Dziedziczenie biedy prawie gwarantowane. Ponownie – jest to prosta konsekwencja braku wykształcenia. Nie można wręcz uciec od pytania co takiego jest w wyznaniu Świadków Jehowy, że przyciąga jak magnes ludzi najbiedniejszych i najgorzej wykształconych.
W odpowiedzi na pytanie: „Nie można wręcz uciec od pytania co takiego jest w wyznaniu Świadków Jehowy, że przyciąga jak magnes ludzi najbiedniejszych i najgorzej wykształconych” informuję, iż powodem tego jest możliwość uzyskania bezpłatnego wykształcenia w oparciu o Biblię. Dzięki temu oraz wpojonej świadomości, że jest się kimś lepszym od ludzi spoza organizacji przybywa członków najbiedniejszych i najgorzej wykształconych.
To bardzo przekonujące.