W piątek wygraliśmy w całości „maraton sądowy” w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Tym samym wynik wojny polsko-wiewiórowskiej wzrósł do 9:0 – i to bynajmniej nie jest ostatnie słowo. Do przełomu i kolejnego pokrzyżowania GIODO szyków doprowadził długo opracowywany manewr proceduralny pełnomocnika dwóch skarżących, dra Arwida Mednisa. Dzięki niemu mógł wyartykułować sędziom o co tak naprawdę toczy się gra prowadzona wspólnie przez GIODO i biskupów. To z kolei doprowadziło do jej obnażenia, przerwania i znacznie ostrzejszej krytyki GIODO niż w poprzedniej „turze” wyroków w marcu-kwietniu. Sednem ustnego uzasadnienia wyroków – transmitowanego przez obecne na sali sądowej TVN24! – są słowa o które tak długo walczyliśmy, szkoda, że z polskimi władzami: „stosunki między związkiem wyznaniowym a państwem regulowane są na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności, (…) związki wyznaniowe podlegają jednak przepisom prawa powszechnego„. Można oczekiwać, że tego typu sformułowanie znajdzie się w uzasadnieniu pisemnym. Aby jednak w pełni zrozumieć znaczenie tego przełomu należy zagłębić się w tajną wojnę z polską Konstytucją…
Ponieważ GIODO nie udało się wepchnąć do prawa powszechnego Świętej Instrukcji Apostatycznej, która miała do tego służyć i po to powstała – był blisko, ale ostatecznie zablokowałem to wspólnie z Immanuelem a GIODO został zmiażdżony na jego rozprawie na którą sam przyszedł – w lipcu zaczął robić to samo tylko z każdą (archi)diecezją osobno. Po pokonaniu w łonie Episkopatu Polski schizmy „Kościoła Polskiego”, podpartej kolejnym kuriozalnym pseudoargumentem Biura GIODO, że Konferencja Episkopatu Polski ma osobowość prawną (oczywiście, wszystko w ramach neutralności urzędu!), obrona państwa wyznaniowego stała się dla GIODO znacznie trudniejsza – jest ich 41 plus Opus Dei i Ordynariat Polowy Wojska Polskiego. I każdy biskup diecezjalny musiał mu przedstawić dekret o przyjęciu „instrukcji KEPu o apostazji” lub jej zmodernizowany ekwiwalent – cokolwiek, byle o apostazji. Tylko wówczas „Pan Minister” mógłby nadal „nie mieć kognicji„. Już sama skala przedsięwzięcia zapowiadała kłopoty – a recognitio watykańskiej Kongregacji ds. Biskupów dla znowelizowanej wersji, która uratowałaby KEP, nadal nie ma. Biskupi, zmuszeni do obrony, próbowali zachować pozory jedności używaniem gotowca odpowiedzi do GIODO. Nawet w nim pojawiły się jednak subtelne różnice i plan zakończył się umiarkowanym sukcesem. Większym nie mógł, skoro np. Diecezja Kaliska przyjęła zmieniony wariant projektu Rady Prawnej KEP na synodzie diecezjalnym (patrz: Diecezja Kaliska ma własną ?instrukcję o apostazji?, 23 listopada 2011), biskupi do powstania Wystap.pl traktowali sprawę jako marginalną i nawet nie przyjęli w swoich diecezjach ściągawki z 27 września 2008 roku a sam gotowiec Episkopatu Polski starał się tę kompromitację ominąć bokiem. Z tego powodu Biskup Sandomierski dopisał do niego ostatnie zdanie: „W Diecezji Sandomierskiej wszyscy proboszczowie otrzymali wymienione powyżej przepisy Stolicy Apostolskiej oraz Konferencji Episkopatu Polski i zostali zobowiązani do ich przestrzegania” – co i tak wywróciło do góry nogami całe wcześniejsze wyjaśnienia. Plan awaryjny GIODO widać w pełnej okazałości w korespondencji z abp Wiktorem Skworcem.
> korespondencja GIODO z Arcybiskupem Katowickim <
Tą samą drogą poszedł kardynał Dziwisz (Arcybiskup Krakowski). Mimo iż czuł się z tym jak diabeł w święconej wodzie, i zapewne widząc komiczność sytuacji, 2-go września tego roku – pięć lat po opracowaniu ściągawki na Zebraniu Plenarnym KEP w Białymstoku!!! – „aby rozwiać wszelkie wątpliwości formalnoprawne” przyjął ją do stosowania w Archidiecezji Krakowskiej, i tak zaznaczając w samym dekrecie, że to jedynie rak na bezrybiu, bo Episkopat Polski czeka na łaskę Stolicy Apostolskiej. W Krakowie można więc już „dokonać apostazji skutecznej kanonicznie„, gdyby ktoś chciał…
Inni biskupi, nie mogąc przedstawić GIODO dekretu, którego nie przyjęli, zaczęli grać z nim w tzw. reservatio mentalis czyli celowe wprowadzanie w błąd, nie dając się jednak złapać na kłamstwie. Dotyczy to zwłaszcza Biskupa Opolskiego, o którego piśmie (ściślej: kancelarza jego kurii) z 22 lipca sam GIODO powiedział podczas wirtualnego spotkania z nami „to nie jest odpowiedź na moje pytanie„. Ponieważ z biskupami nie można wygrać w reservatio mentalis, bo są w tym najlepsi na świecie, to pan Wiewiórowski powinien być nam najbardziej wdzięczny za uwolnienie go od tej wątpliwej przyjemności, której przedsmak już poznał.
Biuro GIODO zapędziło się tak bardzo w „plan awaryjny” czyli udowadnianie tego czego nie można udowodnić, że samo (!) szukało wzmianki o „apostazji” w dokumentach synodu Archidiecezji Poznańskiej, o których nie wspomniał nawet abp Stanisław Gądecki (sic!). I szukali swojego problemu tak długo aż go znaleźli. Są to cztery zdawkowe punkty przyjęte na jednej z sesji synodu prawdopodobnie w 2006 roku. Były w tomie drugim, części trzeciej „Liturgia”, rozdziale 22-im „Sakramenty święte”, podrozdziale A „Chrzest święty”, akapicie „Apostazja”, w punktach 518-521, na stronie 106… Gratulujemy Panu Ministrowi tego sukcesu!
Czy jednak „instrukcje o apostazji” mają jakiekolwiek znaczenie, skoro sam Kościół Katolicki nie uznaje formalnego wystąpienia – i nikt nie robi mu o to pretensji? Jak łatwo zauważyć, nie działa więc NAWET skrajnie klerykalne uzasadnienie GIODO zajmowania się wewnętrznymi sprawami Kościoła, sprowadzające się do aksjomatu „trzeba się stosować do prawa wewnętrznego o wystąpieniu„. Gdyby to robił, sam doszedłby do wniosku do którego został zmuszony przez Naczelny Sąd Administracyjny po straszliwej walce… Jest jeszcze gorzej – Kościół nie uznaje formalnego wystąpienia, ale ad hoc i mala fide (pojęcie używane nawet w ETPCz w Strasburgu, co jest dla GIODO raczej dobrym powodem, by się tym przejmować) kleci kolejne humbugi, co do których nawet nie pozoruje, że są „jego sprawami„, ale oczekuje, że postawią na głowie całe polskie prawo wyznaniowe, Konstytucję i polską suwerenność. A polski minister klaszcze na to w ręce i mówi: „amen”.
Ponieważ widzimy liście tam gdzie Biuro GIODO ledwo widzi drzewo, 7-go lipca 2011 roku (ponad dwa lata temu!) zapytaliśmy Przewodniczącego Rady Prawnej abp Andrzeja Dzięgę:
Dokument ?Zasady postępowania w sprawie formalnego aktu wystąpienia z Kościoła? jest oparty na autentycznej interpretacji pojęcia ?neque actu formali ab Ecclesia catholica defecerit?, dokonanej 13 marca 2006 roku przez Przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Tekstów Prawnych za aprobatą Papieża Benedykta XVI. Mówi o tym sama preambuła ? ?Papieska Rada do spraw Tekstów Prawnych dnia 13 marca 2006 roku opublikowała list okólny z wyjaśnieniami odnośnie do aktu formalnego wystąpienia z Kościoła katolickiego. Dla ułatwienia jednolitego stosowania powyższych wskazań Konferencja Episkopatu Polski wydaje niniejsze Zasady postępowania?. Instrukcja Kardynała Juliana Herranza w punkcie 1 wymienia trzy elementy wystąpienia z Kościoła Katolickiego. Pokrywają się one z sensem cywilnym takiego wystąpienia, rozpatrywanym w aspekcie art. 18 pkt 1 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych (Dz. U. z 1977 r. nr 38, poz. 167). Zatem proszę o wyjaśnienie, czy zdaniem Waszej Ekscelencji dokument ?Zasady postępowania w sprawie formalnego aktu wystąpienia z Kościoła? obejmuje ten aspekt wolności religijnej, tj. czy z jego zastosowania wynikają skutki cywilno-prawne wymiaru wystąpienia, czy li tylko skutki kanoniczne?
Odpowiedź Sekretarza Rady Prawnej KEP ks. dra Andrzeja Maćkowskiego z 25 października 2011 roku była bardzo jasna (podkreślenia własne):
W odniesieniu się zaś do drugiego Pana pytania, czy z dokumentu Konferencji Episkopatu Polski „Zasady postępowania w sprawie formalnego aktu wystąpienia z Kościoła” wynikają skutki cywilno-prawne, chciałbym jedynie zauważyć, iż dyspozycje o charakterze czysto kościelnym właściwego podmiotu władzy kościelnej odnoszą się jedynie do tych, którzy przynależą do danej wspólnoty kościelnej. Aby te normy mogły mieć zastosowanie w porządku cywilno-prawnym określonej społeczności, powinny być wprowadzone do tego porządku przez odpowiednie umowy bilateralne lub akty prawne władzy państwowej, dokonywane zazwyczaj w porozumieniu z przedstawicielami określonej wspólnoty kościelnej lub związku wyznaniowego. Przykładem są dyspozycje dotyczące zawierania małżeństwa religijnego ze skutkami cywilnymi. W odniesieniu zaś do wspomnianego wyżej dokumentu Konferencji Episkopatu Polski takowe działania nie miały miejsca. Nikt też ze strony Kościoła katolickiego w Polsce, ani też Państwa Polskiego, z taką prośbą nie występował.
Jeśli Panu Ministrowi mało lektury Wystap.pl, sąd może przeprowadzić dowód uzupełniający z dokumentów… O tym samym co napisał ks. Andrzej Maćkowski wiedzą wszyscy liczący się duchowni w Polsce. Mówili o tym w rozmowie z członkiem Wystap.pl z całą stanowczością doktor prawa kanonicznego i biskup pomocniczy gnieźnieński Krzysztof Wętkowski oraz ks. dr Krzysztof Dziub, kanclerz kurii częstochowskiej. Mamy więc paradoks – polscy duchowni znają się na prawie lepiej niż doktor prawa GIODO Wojciech Wiewiórowski. I dlatego trzeba było 3,5 roku walki żeby tę oczywistą oczywistość, że polskie urzędy stosują polskie prawo, potwierdził sąd, ku bardzo głupiej minie jego pełnomocnika.
Portal Wystap.pl z okazji cudownego odzyskania kognicji
dedykuje Panu Ministrowi piosenkę.
Facebook Comments