W sprawach związanych z kościołami i innymi związkami wyznaniowymi, które w jakiś sposób wejdą w tryby machiny państwowej, najczęściej można się spotkać z opieszałością, „umywaniem rąk” a jeśli już coś uda się uzyskać to jest to najczęściej absurdalne. Jest to raczej regułą niż wyjątkiem w przypadku Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (najnowszy wynalazek – pytanie księdza o zmiany w prawie kanonicznym) i Rzecznika Praw Obywatelskich. Ten ostatni ma długą historię odpisywania, że spraw, które choćby z daleka pachną kadzidłem, „nie może podjąć” albo „nie widzi podstaw do kwestionowania przepisów„.
Można więc powiedzieć, że tym razem Biuro RPO nie zaskoczyło, aczkolwiek wzniosło się na nowy poziom absurdu – wyjaśniło obywatelowi co ma zrobić, by jego apostazja miała „skutki kanoniczne”. Inne ciekawostki to to, że „niewątpliwie” wystąpienie wiernych z kościołów nie może być regulowane przez prawo powszechne. Tymczasem niewątpliwie jest to właśnie nieprawda… Biuro RPO – podobnie jak Biuro GIODO – pilnie potrzebuje korepetycji z prawa kanonicznego. Odsyła bowiem do niego, nie wiedząc, że zmienił je dekret Papieża Benedykta XVI „Omnium in mentem”. To musi być bolesne, kiedy to sam Papież odebrał urzędom państwowym w Polsce ich ulubiony pretekst do umywania rąk. Do tego stopnia, że GIODO kompletnie nie może się w tej nowej sytuacji odnaleźć! Obrazu całości dopełnia pomylenie zwolnienia z obowiązku rejestracji ksiąg parafialnych (art. 43 ust. 1 pkt 3 ustawy oodo) z ograniczeniem kompetencji GIODO wobec kościołów z powodu „i 3″ w następnym ustępie (czyli zrównanie ksiąg parafialnych z tajemnicami państwowymi).
[download id=”103”]
Czy to już za nowej rzeczniczki?
Ciekawa jest informacja, że KK może potrzebować danych tych, którzy nie są jego członkami (co zresztą nie wydaje się logiczne). Wynikałoby z tej interpretacji, że jak ktoś raz wstąpił (a na ogół został wstąpiony), to już zostanie w bazie danych KK in secula seculorum.
Za to podoba mi się używanie nazwy KK z wiekich liter, zamiast zwykle używanego Kk. Słowniki pozwałają na obie formy, ale mi się bardziej podoba „KK”, bo dlaczego nazwa instytucji miałaby mieć jeden człon pisany z wielkiej, a inny z małej litery? Chociaż oficjalna nazwa tego związku wyznaniowego chyba jest inna.
Kościół rzymskokatolicki to nic innego jak zwykła wspólnota! Ta religia jest mi kulturowo obca!
@Zbigniew
Wspólnota judeochrześcijańska w swej prawdziwej formie już dawno nie istnieje. Judeochrześcijaństwo zakończyło swoje istnienie po zburzeniu Jerozolimy i potwornych represjach zarówno ze strony Rzymian, jak i ze strony samych Żydów, którzy do dziś tkwią w swej judaistycznej kulturze. Dzisiejsza próba powrotu do Judeochrześcijaństwa przez różne grupy chrześcijańskie jest raczej parodią tego czym było Judeochrześcijaństwo.
Dla mnie wyjątkowo poważną sprawą jest odbieranie sobie samym przez Rzecznika należnych mu praw, traktując konkordat jako prawo odbierające kompetencje organom państwa. To po prostu jest porażające. Natomiast pouczanie obywatela do jakiej instrukcji i w jaki sposób ma się dostosować jest kuriozum. Rzecznik w ten sposób wchodzi w kompetencje właśnie przynależne z uwagi na jego autonomię krk. Rzecznik jest od rozpatrywania spraw na gruncie prawa polskiego, a nie bawienie się interpretację prawa kanonicznego. Spróbujemy zrobić z tego użytek i przybić do ściany Rzecznika, nie dając mu miejsca na ruchy. Czas pokaże, co z tego wyjdzie.