W ostatnich dniach „nasz” Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie przyznał rację twierdzeniom Wystap.pl w aż dwóch zasadniczych sprawach. W artykule „Kościół chce wygrać procesy zanim się zaczną” z 7-go sierpnia zostało szczegółowo omówione w jaki sposób prawnicy Kościoła „przemycają” sprawy wytoczone przez proboszczów do wstępnej kwestii proceduralnej rozpatrywanej przez jednego sędziego. I wykazane, że uznanie tego byłoby równoznaczne z korzystnym dla Kościoła wyrokiem jeszcze przed rozprawą. Konkluzją było umiarkowanie optymistyczne zdanie „prawo do uczciwego procesu ? które było tu stawką ? jest chyba uratowane, ale gdyby nie było ? zawsze mamy NSA„. Trzy tygodnie później sąd w sprawie II SA/Wa 847/14 wyraźnie pokazał, że nie da się na ten trik nabrać:
Należy stwierdzić, iż w postępowaniu wszczętym z wniosku o wstrzymanie wykonania zaskarżonej decyzji Sąd nie ocenia legalności zaskarżonego aktu.
Zbieżność między artykułem a orzeczeniem jest zapewne przypadkowa, ale to zdanie jest dokładnie tym o co chodziło i co powinno rozwiać ewentualne wątpliwości jeśli ktoś je miał. Poza tym sąd zmiażdżył wniosek wykazując, że w ogóle nie był uzasadniony.
Strona skarżąca nie uzasadniła swojego wniosku o wstrzymanie wykonania zaskarżonej decyzji, poprzestając jedynie na jego literalnym wymienieniu.
Adwokat o inicjałach K. W. dostał jedynkę za brak pracy domowej (uzasadnienia wniosku). To chyba koniec teorii parochocentrycznej, że sąd się kręci wokół proboszcza tak jak Słońce wokół Ziemi. Aż głupio chwalić za to co powinno być normalne, ale mimo wszystko – plus dodatni dla sądu za wychodzenie z kompromitującej roli „Biura Przepustek do NSA”.
Druga sprawa jest prawdziwym przełomem w nadal trwającej batalii o uprawnienia („kognicję”, jak mówią prawnicy) GIODO. W pierwszej sprawie ze skargi proboszcza, którą Kościół z fanfarami uznał za swoje zwycięstwo, okazało się, że sąd w uzasadnieniu w całości poparł stanowisko wyrażane na Wystap.pl od marca, nie zgadzając się na tworzenie fikcyjnych warunków wydania skarżącym decyzji.
Oczywiście organ państwowy, jakim jest Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych nie jest uprawniony do oceny czy dana osoba jest czy też nie jest członkiem danego związku religijnego, czy też nie wyznaje żadnej religii (ateizm). Nie jest do tego uprawniony żaden organ administracyjny ani żaden sąd w Polsce.
Od początku roku GIODO twierdzi, że musi badać wyznanie skarżących żeby „ustalić” czy w ogóle może proboszczowi coś nakazać. Precedensowy wyrok WSA mocno mu to utrudni a może nawet otworzy drogę do „bezpośredniego” rozpatrywania skarg na parafie. A więc – zwycięstwo! W trwającej od ponad czterech lat batalii o prawa oczywiste poza Polską w sierpniu zebraliśmy wszystkie lewy. W październiku kolejny rozdział tej sprawy. Histeria może być jeszcze większa niż do tej pory.
Facebook Comments