Sprawa Pana Henryka z Poznania jest przedmiotem naszego zainteresowania od dnia startu portalu a nawet wcześniej. Jako jeden z nielicznych akt apostazji wysłał w 2009 roku pocztą zamiast chodzić po prośbie na plebanię, czego oczekuje Kościół.
Odpowiedź kanclerza kurii była oczywiście taka, żeby nie zawracać głowy listami, bo ma od tego instrukcję KEP-u.
Życie dopisało kolejne rozdziały tej historii. Kiedy Ksiądz Prałat Ieneusz Dosz już myślał, że ma natręta z głowy pan Henryk najpierw w liście do niego powołał się na odpowiedni przepis ustawy o ochronie danych osobowych.
Potem kanclerz kurii rad-nie rad musiał na to odpowiedzieć i spłodził coś takiego:
Mając negatywną odpowiedź od samego kanclerza mógł już skierować skargę pod właściwy adres? W efekcie sprawa Pana Henryka została umorzona jako pierwsza w Polsce – w grudniu 2010 roku.
Takie były początki naszej walki… Budowanie od zera z niczego.
?Odpowiedź kanclerza kurii księdza Ireneusza Dosza była tak bałamutna, że aż śmieszna. Wynikało z niej, że ustawy o ochronie danych osobowych właściwie powinno nie być, bo jest zbyteczna. To pokazuje, że Episkopat Polski sądził, że rozwiązał problem apostatów swoją instrukcją z września 2008 roku, ale jest całkowicie nieprzygotowany do zmierzenia się z osobami powołującymi się na odpowiedni przepis ustawy zapewniający prawo do sprostowania nieaktualnych danych osobowych. Portal wystap.pl jest w epicentrum starań o prawne wyjaśnienie tej kwestii, dotychczas uznawanej za wewnętrzną sprawę kościołów? ? skomentował jego założyciel Maciej Psyk.
Jestem zaskoczona prezentowanym podejściem do opisanej sprawy. Kodeks Prawa Kanonicznego jasno określa warunki jakie należy spełnić by być członkiem Kościoła (chrzest) i nie ma możliwości zapisania się do Kościoła listownie. Dlatego skoro przy chrzcie wymagani są świadkowie, potrzebni są oni również przy rezygnacji z bycia członkiem Kościoła. Przynależność do Kościoła to poważna sprawa, stąd nie można się z niego „wypisać” jak z kółka plastycznego. Rozumiem, że z procedurą rezygnacji z bycia członkiem Kościoła wiążą się trudności, jednak jedyny żal można mieć tylko do rodziców i rodziców chrzestnych, że „zapisali” nas do Kościoła. Takie jest moje zdanie w tej sprawie.
Ada, sęk w tym, że Kościół Katolicki nie uznaje formalnego wystąpienia więc nie może nawet powiedzieć co zrobić żeby dla niego przestać być tym członkiem (a to i tak nie dotyczy nawet osobnej kwestii czy faktycznie żeby wystąpić z organizacji należy robić to co ona ustali). Twoja analogia z chrztem jest o tyle chybiona, że wąptliwości do niej miał nawet „Tygodnik Powszechny”.