Dwumiesięcznik „Czas kultury„, nr 2/2010, poświęcony jest apostazji (ściślej – „formalnym aktom wystąpienia z Kościoła katolickiego”, choć utarła się nie do końca poprawna nazwa „apostazja”) jako zjawisku kulturowemu. Najciekawszy jest wywiad ze Stanisławem Obirkiem – niewątpliwie interesującym przypadkiem człowieka, który z wyżyn myśli katolickiej spadł na obrzeża polskiego Kościoła, bo nie znalazł w nim dla siebie miejsca. Rozmowa ma prowokacyjny tytuł „Apostazja, szansa polskiego katolicyzmu„.

Centralna teza Obirka brzmi, że „wystąpienia formalnymi aktami” są dobre, bo księża i biskupi muszą nauczyć się je „przełykiwać” a jak już się nauczą to zaakceptują to, że „można mieć dobre powodu do odejścia z tej instytucji„, co z kolei znaczy, że polski Kościół będzie mniej Rydzykowy a bardziej Obirkowy. Efekt można porównać do studiowania pierwszych kilkuset czarnoskórych studentów w USA. Dzięki nim pół wieku temu burzono dziedzictwo pokoleń rasizmu i aplikowano Amerykanom przyspieszony kurs kindersztuby. Dla Obirka apostaci podobnie burzą mentalność oblężonej twierdzy, zakonserwowanej przez  PRL. Jest więc ideologiem „środowiska apostatów” czyli witryn apostazja.pl i apostazja.info. Alians jest niezwykły – oto czołowy katolicki intelektualista, który się nie zmieścił w jednej ławie z doktorami Rydzykiem i Terlikowskim, mówi apostatom, że robią świetną robotę na rzecz jego wizji Kościoła, czyli Kościoła zgłaszającego księży-pedofilów na policję zamiast ich ukrywać (to papierek lakmusowy). „Apostazja jest szansą powrotu do pierwotnej czystości” – cokolwiek to znaczy.

To wszystko pokazuje tylko, że można być bardzo uczonym a i tak nie wiedzieć o czym się mówi. Po pierwsze wywiad przeprowadzono w 2010 roku a 15 grudnia 2009 Watykan ujawnił, że papież w październiku wydał dekret o skreśleniu z Kodeksu Prawa Kanonicznego trzech wzmianek o „formalnym wystąpieniu z Kościoła” (co weszło w życie 9 kwietnia). Obirek nakonstruował się na próżno – powinien był wiedzieć, że jego pasa transmisyjnego do pierwotnej czystości de facto już nie ma. Po drugie zaś – zawsze była to szansa polskiego katolicyzmu, ale na uniknięcie podlegania ustawie o ochronie danych osobowych, bo taka była jego funkcja, czego architektem już w 2001 roku był obecny sekretarz Papieskiej Rady ds. Tekstów Prawnych, ksiądz Juan Arrieta. Była to więc szansa, ale nie dla jego frakcji tylko dla frakcji doktorów Rydzyk & Terlikowski. Stanisław Obirek nie znał genezy ani celu instrukcji KEP więc stworzył karkołomną tezę, której – nawiasem mówiąc – nawet przekonująco nie uzasadnił. Tej instrukcji już nie ma a polski Kościół nie chce tego powiedzieć. Apostaci przez pięć lat zajmowali się watykańskim humbugiem jakim była atrapa wystąpienia, wstawiona w 1983 roku do prawa małżeńskiego. Teraz mogą jednak śmiało patrzeć w lustro i mówić: „walczyliśmy o powrót do pierwotnej czystości„.

Facebook Comments

Website Comments

  1. admin
    Odpowiedz

    I to im się udało fenomenalnie – najlepiej na świecie. „Środowisko apostatów” odmawia przyjęcia do wiadomości, że przez pięć lat służyło biskupom i to nawet mając przed sobą dowody w tej sprawie.

  2. ArturUK
    Odpowiedz

    Najważniejsze żeby występować z KK i nie wierzyć w żadne hokus-pokus dyrdymały religijne… Jezus dawno nie żyje a jego historie wkładamy do bajek religijnych i tyle.

Post a comment