Straż Graniczna rozbiła szajkę fałszerzy z Katowic. Fałszowali wszystko co się dało – dowody osobiste, prawa jazdy, paszporty, karty pobytu, świadectwa ukończenia szkół średnich oraz dyplomy uczelni wyższych, książeczki sanepidu, zaświadczenia kwalifikacji zawodowych, legitymacje mistrzów rzemieślników, akty notarialne, karty karalności. Nie weszłoby to w orbitę naszego zainteresowania gdyby nie drobny szczegół – panowie fałszowali… akty chrztu i bierzmowania. A więc – był popyt. Co może generować popyt na fałszywe akty chrztu i bierzmowania? Nie śmiemy przecież przypuszczać, że łatwiej się z nimi Ukraińcom starać o prawo stałego pobytu (Polska chyba jeszcze tak nisko nie upadła). Jeśli nie to pewnikiem żydzi chcieli studiować na seminarium duchownym. Kiełkuje jednak natrętna myśl – a co jeśli akty chrztu były potrzebne… „do apostazji”?
Przedsiębiorczość nie zna granic. 🙂