Aczkolwiek informacje o wystap.pl są w dziesiątkach miejsc polskiego – i nie tylko – internetu, nic tak nie cieszy jak dowód, że osoby patrzące na argumenty obiektywnie a nie przez pryzmat własnych uwarunkowań od razu widzą różnicę między „aktem apostazji” a „wystąpieniem po włosku”, i to ile problemów celowo stworzonych przez biskupów rozwiązuje to ostatnie. Widać to na blogu Pana Karola Zalewskiego. Zamieszczono tam – z podaniem źródła – fragment artykułu „Watykan potwierdza: ?Actus formalis? już nie ma„. Słowa takie jak „Z całego wpisu wynika, że… wystąpienie z Kościoła katolickiego nigdy nie było możliwe według ich prawa wewnętrznego. Co więcej, już rozumiem dlaczego błędem było powoływanie się na prawo kościelne, a nie na państwowe. To prawo państwowe musi umożliwiać wypisanie się z tego typu organizacji” napełniają otuchą, że uda się nie tylko doprowadzić do podlegania przez kościoły ustawie o ochronie danych osobowych, ale także uwolnić wiele osób od genetycznie zakodowanego myślenia, że na wszystko potrzebują zgody proboszcza – nawet na własne wystąpienie z Kościoła katolickiego. Jest to ta pułapka w której – niestety! – mentalnie tkwi „środowisko apostatów”. Przed rokiem 2010 sprawa ustawy o ochronie danych osobowych leżała odłogiem nie dlatego, że nie było możliwości prawnych (bo były od 1998!), ale dlatego, że świadomość społeczna była – jakby powiedział Nietzsche – świadomością niewolników. Tak jak nie można stworzyć demokracji w kraju gdzie każdy ma Koran i kałasznikowa tak nie można wywalczyć „wystąpienia po włosku” w kraju gdzie przez lata tolerowano okradanie narodu na miliardy. Tym bardziej nie można nakłonić do tego osób nie widzących nic absurdalnego w proszeniu proboszcza na drugim końcu Polski o odpis aktu chrztu bez adnotacji o wystąpieniu po to by dzięki niemu załatwić taki sam z adnotacją o wystąpieniu. To zmiana świadomości społecznej jest kluczem do sięgnięcia po niewykorzystane dotychczas możliwości prawne.
Facebook Comments