W sprawie występowania z Kościoła wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Nie tylko dlatego, że w Watykanie powstał plan walki z tym prawem. Także dlatego, że to tam należy szukać drugiej szali tej wagi – UAAR. Oto co napisali na nasz start – Lo sbattezzo in Polonia. A oto co napisali dzisiaj.
Tak więc sprawa wróciła bumerangiem do Watykanu, tym bardziej, że właśnie weszła w orbitę zainteresowania Radia Watykańskiego. Czy do Ministra Wiewiórowskiego przyjdą instrukcje jak ongiś do Bieruta? A może już przyszły? Wiadomo przynajmniej co będzie „uzgadniane” na następnej Komisji Wspólnej. W czasie tego zagwarantowanego ustawą Rakowskiego lobbingu „porusza się szereg szczegółowych kwestii prawnych„.
Tymczasem o sprawie pisze pardon.pl.
Odpryskiem artykułu w „DzGP” jest rzucenie światła przez internautkę na praktykę przetwarzania danych osobowych przez parafie:
(…) idąc na parafię można zobaczyć grubą teczuchnę z nazwiskiem własnej rodziny, z której zostaną wyciągnięte listy frekwencji na mszach, ilość spowiedzi, to czy ktoś przyjął komunię na pogrzebie bliskiego, ale i powiązania społeczne, być może poglądy polityczne, na pewno stan zdrowia, przedział zarobkowy. O pardon, napisałam, że zostaną wyciągnięte? Nie, nie, nie, przejrzane przez przyjmującego wizytę księdza, ale na pewno nie pokazane do świadomości. (…) Z taką sytuacją sama się spotkałam. Do mojej wiadomości trafiły wszystkie dane dotyczące działalności kościelnej. To, że ksiądz miał dostęp do pozostałych z wyżej wymienionych wywnioskowałam z jego działań. Zresztą to nie tylko w moim przypadku. Spotykałam się z sytuacjami, że podnoszono ceny pogrzebów osób o wyższej rencie, czy emeryturze, od przeciętnych.
Polsko twa zguba jest w Rzymie! [Juliusz Słowacki].