29-go kwietnia 2010 Zbigniew Kaczmarek zrobił to co zapowiedział w „Gazecie Wyborczej” w czerwcu 2006 – wystąpił do proboszcza Edmunda Łagódy o usunięcie jego danych osobowych z komputerowej bazy danych.
Tym razem proboszcz – znając swego adwersarza – wolał nie ryzykować starcia i odpisał tak, aby zakończyć sprawę i – w swoim przekonaniu – nie dać mu podstaw do jej kontynuowania.
Jednak z dokumentami z pierwszej sprawy (z 2006 roku) w ręku można było wykazać, że istnieją „powody do krytycznej ewaluacji oświadczeń Księdza Proboszcza„. Zbigniew – z pomocą z zewnątrz… – napisał więc pismo do GIODO…
Trzeba pamiętać, że była to końcówka kadencji Michała Serzyckiego i Biuro GIODO jeszcze nie wiedziało przez co odtąd będzie przechodzić. Odpowiedź Pani Dyrektor Moniki Krasińskiej z 22 czerwca 2010 roku była więc powtórzeniem punktu 9 instrukcji biskupa Budzika – nic się nie da zrobić z powodu kanonu 535 KPK. Artykułu 14 pkt 2 ustawy nie chciano używać żeby nie wzbudzać nerwowych reakcji biskupów czyli nie robić sobie problemów. Te same osoby zrobiły to jednak w identycznej sprawie wszczętej przez Roberta Biniasa (dając sobie spokój z kanonem 535 KPK). Ale to już było za kadencji Wojciecha Wiewiórowskiego i po sparingu z wystap.pl.
usuwanie danych GIODO nie skorzysta z art 14 pkt 2
Jak powszechnie wiadomo Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy. Osiem miesięcy później nadszedł czas na dogrywkę czyli doprowadzenie do pisma GIODO do proboszcza. To, ostatecznie, zakończyło się sukcesem. Pani Monika Krasińska musiała napisać do proboszcza z Olecka, tak jak wcześniej napisała do innego proboszcza w tej samej sprawie. W efekcie przyszła odpowiedź, że Zbigniew Kaczmarek jest wykreślony ze wszystkich rejestrów.
Udało się doprowadzić do dwukrotnego umorzenia sprawy. Obecnie Zbigniew czeka na wyrok WSA w Warszawie nakazujący GIODO wydanie merytorycznej decyzji.
Facebook Comments