W wieku 83 lat w Tel Awiwie zmarł żydowski pisarz, dziennikarz i krytyk teatralny, uczestnik wojny 1948 roku o niepodległość Izraela, odznaczony wieloma prestiżowymi nagrodami literackimi, francuską Nagrodą Praw Człowieka oraz doktoratem h.c. Uniwersytetu w Tel Awiwie – Joram Kaniuk. Jego książki przetłumaczono na ponad 20 języków. Przekazał swoje ciało dla uczelni medycznej, by służyło do nauki studentom medycyny.
Pod koniec życia – w 2010 roku – zrobił w Izraelu to samo co w 1927 roku w Polsce Jan Baudouin de Courtenay – wystąpił do władz o wydanie dowodu tożsamości z wpisem „bezwyznaniowy” oraz zapisanie tego w rejestrze ludności (który zawiera informacje o religii). W podaniu napisał, że „nie ma zamiaru być częścią żydowskiego Iranu„, co musiało brzmieć wręcz bluźnierczo. W II RP skończyło się to usunięciem rubryki „wyznanie” z dowodów osobistych. W Izraelu skutki były jeszcze bardziej dalekosiężne, bo jest to „demokratyczne państwo żydowskie” w którym narodowość i wyznanie to jedno i to samo (sam Kaniuk był jednym z najostrzejszych krytyków współczesnego Izraela i uważał, że zbudowanie państwa na religii uniemożliwiło powstanie narodu żydowskiego a politycy zostali zakładnikami mniejszości ultraortodoksów). W listopadzie 2010 wniosek został odrzucony z kafkowską argumentacją: aby zmienić status musiałby przedstawić publiczne zaświadczenie wystąpienia. Tego zaś nikt mu nie wyda, bo nie ma na to stosownego prawa. W maju 2011 roku Kaniuk wniósł sprawę przeciwko ministerstwu do Sądu Rejonowego w Tel Awiwie. Powiedział wówczas gazecie Haaretz: „Chcę być częścią narodu żydowskiego. Ponieważ Izrael nie uznaje narodowości żydowskiej Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zasugerowało żebym przyjął chrześcijaństwo lub islam, ale być członkiem narodu żydowskiego bez religii jest niemożliwe„. 27 września 2011 (uzasadnienie dostępne 2 października) sędzia Gideon Ginat, kierując się Ustawą o godności ludzkiej i wolności (odpowiednik polskiej Ustawy o gwarancjach wolności sumienia i wyznania) oraz posiłkując pracą prof. Shimona Sheetrita „Wolność religijna w Izraelu”, uznał jego skargę, co stworzyło precedens prawny, aczkolwiek jeszcze relatywnie słaby, bo niepoparty przez Sąd Najwyższy. Joram Kaniuk nie był pierwszym, który o to zabiegał, ale został oficjalnie pierwszym Żydem według narodowości, ale nie wyznania (lub, jak według polskiej terminologii nazwała to „Rzeczpospolita” – pierwszym Żydem, który nie był żydem). Sprawa stała się tym bardziej zapalna, że szefem MSW był lider religijnej partii Szas dla której sprawa stała się otwarciem puszki Pandory. Tuż po wyroku Kaniuk skomentował:
To historyczny wyrok. Sąd przyznał każdej osobie prawo do życia w tym kraju zgodnie ze swoim sumieniem, uznając, że ludzka godność i wolność oznacza, że człowiek może kształtować i definiować swoją własną tożsamość. W ten sposób mogę być bezwyznaniowcem narodowości żydowskiej. Jestem tym zachwycony.
Po zwycięstwie jego prawniczka Yael Katz-Mastbaum otrzymała dziesiątki próśb o reprezentowanie w tej samej sprawie. „To nie są ludzie, którzy mają cokolwiek przeciwko judaizmowi. Są dumnymi Izraelitami, którzy nie chcą, by wymuszano na nich identyfikację religijną” – powiedziała. Wśród nich jest Amos Amir, 76-letni emerytowany generał lotnictwa. „Co niegdyś było umiarkowanym, trzeźwym i godnym judaizmem zostało przejęte przez ekstremistyczny, wręcz rasistowski judaizm, który niszczy całą religię i kradnie nasze państwo” – powiedział ten były zastępca dowódcy sił powietrznych Izraela i były wiceprezes linii lotniczych El Al. Dziesiątki osób skontaktowały się także z Mickey Gitzinem, przewodniczącym izraelskiej organizacji laickiej Israel Hofshit. Ludzie zaczęli się spontanicznie organizować poprzez Facebook. Do słownika weszło nowe słowo – lehitkaniuk („skaniukować się„), oznaczające rozwód Żyda z judaizmem. W grudniu 2012 roku rewolta Kaniuka przeszła Rubikon – do Wysokiego Sądu Sprawiedliwości (pierwsza instancja Sądu Najwyższego) wystąpiła zorganizowana grupa 42 osób, w tym dziennikarzy i ludzi kultury, domagających się uznania ich za bezwyznaniowych bez walki sądowej, na podstawie notarialnej deklaracji wysłanej do MSW. I tak powstało „wystąpienie po żydowsku” – demonstracja niezgody na ciągłe ustępstwa wobec ultraortodoksyjnej mniejszości, jej monopol na śluby i rozwody czy segregację płciową w autobusach. Kaniuk zaś nieoczekiwanie dla siebie został ojcem ruchu społecznego na rzecz rozdziału synagogi od państwa i zakończenia budowy narodu żydowskiego. Wyrok jest spodziewany pod koniec roku. Jeśli skarżący wygrają, „wystąpić po żydowsku” może kilkaset tysięcy Hiloni – niereligijnych Żydów, których jest aż połowa. Stawką jest ustrój i przyszłość Izraela. „Chcę żeby wielu Żydów to zrobiło, o to w tym chodzi” – mówi bez ogródek generał Amir.
patrz także:
Israel court grants author’s request to register 'without religion’, Haaretz, 2 października 2011
komentarz redakcyjny, 3 października 2011 (pod przewrotnym tytułem „Izrael musi uwolnić się od papierowej religijności„)
„Żyd w Izraelu może być ateistą„, Znak, 4 października 2011
komentarz prawniczki „Brak religii nie oznacza braku narodowości„, Haaretz, 5 października 2011
Israeli forces state to change „Jewish” classification, Reuters, 7 października 2011
„Czy Żyd musi wierzyć w Boga?„, Polityka, 11 października 2011
20.07.2015: W październiku 2013 roku Sąd Najwyższy Izraela po 10 latach batalii sądowych orzekł, że nie ma czegoś takiego jak obywatelstwo izraelskie, bo jego przyznanie podważyłoby żydowski charakter Izraela. Nie był to co prawda wyrok bezpośrednio w sprawie grupy Kaniuka tylko innej grupy 21 osób ze stowarzyszenia „Jestem Izraelczykiem” pod przywództwem 90-letniego profesora Uzzi Ornana, ale sprowadza się to do tego samego. Izrael jest zbudowany na religii żydowskiej i nie ma narodu izraelskiego oddzielonego od judaizmu. Zwycięstwo grupy Kaniuka, która chce „tylko” być etnicznymi Żydami bezwyznaniowymi bez kwestionowania pochodzenia w tej sytuacji stoi pod znakiem zapytania.
Podziwiam mrówczą pracę i gratuluję udanego zebrania informacji.
W judaiźmie obowiązuje ta sama zasada, którą Kościół katolicki nazywa „semel catholicus semper catholicus”: „żyd, który grzeszy jest nadal żydem” (Talmud, traktat Sanhedryn, 44a). Na tym tekście w średniowieczu oparto teorię, że żydzi odrzucający religię są pozbawieni praw, ale nie obowiązków (czy nie tak samo jest w Kościele?). Z tego powodu powstający ruch społeczny, który zapoczątkował Kaniuk musi „obyć się” bez rabinów i generał Amir raczej nie liczy na to, że „wystąpi z judaizmu zgodnie z Talmudem”, parafrazując pana Prochowicza. Rabini też się nie garną do „wypisywania z judaizmu” i przynajmniej pod tym względem nie ma i raczej nie będzie tej komicznej konfuzji do której doszło w Polsce.