dont panicNaszym stałym Czytelnikom Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie nie trzeba przedstawiać. Od końca 2011 roku jest areną całej niekończącej się epopei o podleganie kościołów Ustawie o ochronie danych osobowych, której Wystap.pl zostało niezamierzoną kroniką. Kiedy wyznawcy Kościoła Latającego Potwora Spaghetti ze swoją nieco podobną batalią o rejestrację wreszcie tam trafili – po odmowie ze strony Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji – niewiele osób założyłoby się, że cokolwiek uzyskają. Stało się jednak inaczej. W wypełnionej publicznością i dziennikarzami największej sali sądowej pastafarianie odnieśli dziś spektakularny sukces! Decyzja odmowna została uchylona z powodów proceduralnych. Sąd dopatrzył się,  że urzędnikom tak spieszyło się do wydania decyzji odmownej, że nie dopilnowali, by wniosek o rejestrację został porządnie wypełniony. Teraz sprawa wraca do ministerstwa, które zostało zobowiązane do przyłożenia się do formalności.

Teoretycznie nie jest to nawet sukces pastafarian (bo nie rozpatrywano sprawy merytorycznie) tylko prestiżowa i wizerunkowa porażka MAiC, które nie zrobiło tego co powinno. Praktyka życia publicznego w Polsce jest jednak nieco odmienna i tak jak w starym dowcipie – choćby nie wiadomo ile tłumaczyć podróżnym, że jadą do Stalinogrodu to oni i tak wysiądą w Katowicach. W rzeczywistości jest to ogromny sukces, który nie spadł z nieba lecz jest efektem wielu miesięcy przygotowań, dobrej organizacji i mobilizacji wiernych. Wystap.pl było pionierem zapraszania „warszawiaków i reszty ludzkości” na rozprawy sądowe, bo szybko stało się jasne, że pełna sala „kibiców” i dziennikarzy w tego typu sprawach może zdziałać więcej niż najlepszy adwokat przy pustej sali. Wystarczy spojrzeć na minę pani sędzi Iwony Dąbrowskiej krzyżującej wzrok z okiem kamery TVNu… Pastafarianom można tego tylko pogratulować, ale nie jest to ich jedyny ani nawet najważniejszy sukces. Można spokojnie założyć, że jeszcze niedawno sąd płynnie przeszedłby do meritum i machając ręką na formalności odrzucił skargę jako „parodię religii”, do czego zapraszali powołani na biegłych religioznawcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Po rozniesieniu w drobny mak przez Naczelny Sąd Administracyjny nieformalnego, ale trwałego sojuszu tego sądu z GIODO, przy sali wypełnionej publicznością i dziennikarzami i – last but not least – przy inteligentnych założycielach reprezentowanych przez adwokata Dariusza Golińskiego, ten wariant po prostu zniknął niczym wielkanocny bałwan. Czy znaczy to, że Kościół Latającego Potwora Spaghetti zostanie zarejestrowany? Nie. Nikt nie twierdzi, że zostanie – chociaż jest do tego oczywiście znacznie bliżej niż wczoraj. Ważne jest co innego, tak jak w sprawie Małgorzaty Marenin przeciwko abp Józefowi Michalikowi, która wywołała polityczno-obyczajowe trzęsienie ziemi mimo „prawnej” porażki – ponownie udało się doprowadzić do tego, by procedury i formalności nie były tematem drugorzędnym, krążącym na dalekiej orbicie decyzji politycznych. To bardzo, bardzo dużo – bo bez wiary obywateli w to, że ma być tak jak mówi prawo nie ma ani demokracji ani państwa prawa. Sprawa pastafarian już została klapsem dla rządu i kolejnym sygnałem, że wzrasta znaczenie wymiaru sprawiedliwości w miarę jak obywatele coraz lepiej korzystają ze swoich praw. Sama świadomość, że gdzieś tam w oddali może czekać na śmiałków pociąg do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i złote runo wygrania z Polską działa na wszystkich mobilizująco.

Facebook Comments

Comments are closed.