Kiedy księża mówią, że chrztu się nie da wymazać – mają rację. To kwestia nie prawa powszechnego, ale kanonu 849. Zostaje się pogodzić, że jest się „ontologicznie wszczepionym w Mistyczne Ciało Chrystusa” i walczyć o uznanie wystąpienia. Kuriozalny proces o anulowanie chrztu z nie do końca jasnych powodów przyszedł do głowy obywatelowi Islandii. W Polsce podobno załatwia się to równie magicznym rytuałem na Łysej Górze, ten chciał jednak przez sąd. Zawracał więc głowę najpierw sądowi miejskiemu w Reykiaviku a potem Sądowi Najwyższemu Islandii. Kiedy nic nie osiągnął po „odchrzczenie” (w sensie dosłownym!) zwrócił się do ETPCz ze sprawą 2525/65. Ten, wyraźnie zirytowany, wysłał go do diabła 6 lutego 1967 roku. Cóż, trzeba się było zabrać za teologię, nie za prawo!
[download id=”117″]
Prowadzenie targów z kościołem o ważność świetokrackiego obrzędu ochrzczenia niemowlęcia jest kompletnym nieporozumieniem. Można sobie kpić i robić co się chce, a kościół swojego zdania nie zmieni, bo to sekta. Mnie kompletnie nie interesuje, co kościół myśli o ochlapaniu mojego czoła, gdy miałem 2 miesiące. Mnie interesuje, co w sprawie mojej przynależności do kościoła mówi prawo powszechne. Prawo zabobonne mnie nie interesuje, bo nie ma wymiaru prawa skutkowego i egzekucyjnego.
@Immanuel
Naprawdę mnie ciekawi czy to był ateista-neofita czy religijny neofita. Bo(że) neofita to jasne. Namolny. Nic nie wskórał, ośmieszył się a innym czas zabrał.
A co w sytuacji, gdy dziecko zostało ochrzczone przez obojga rodzicow, a niespełna w kilka tygodni po chrzcie okazało się, że matka puściła się z innym i dziecko jest kogoś innego? W księgach parafialnych dziecko widnieje pod nazwiskiem ojca, który je chrzcił, ale wedle prawa dziecko o takim imieniu i nazwisku nie istnieje. Co wtedy z aktem chrztu?
Co mają zrobić chrzestni, którzy de facto chrzcili inne dziecko i podpisywali się w księgach pod nazwiskiem „pierwszego” ojca?
Jestem ciekawa odpowiedzi.
Głupstwa piszesz. Dziecko jest jedno, ma imię i nazwisko i zostało ochrzczone. Co do „reszty” to jest coś takiego jak sprawa o ustalenie/zaprzeczenie ojcostwa, ale to bynajmniej nie polega na „okazało się, że matka się puściła”. Jeśli szukasz pomocy radzę kontakt z adwokatem specjalizującym się w sprawach rodzinnych (rozwody, władza rodzicielska, alimenty itd.).
Okazało się, gdyż po pierwsze – matka sama się przyznała a po drugie – potwierdziły to testy DNA. Sprawa o zaprzeczenie ojcostwa była, dziecko ma zmienione nazwisko. Tak więc istnieją rozbieżności między aktem chrztu a danymi osobowymi dziecka. Ja wiem, że dziecko nie jest niczemu winne, ale chyba jakoś wypadałoby wyprostować sprawy w kościele?
PS: nie szukam pomocy tylko wyjaśnienia dlaczego oszustwo, którego dopuściła się matka nie niesie ze sobą żadnych konsekwencji.
Dlatego, że to nie było oszustwo. Matka jest zawsze pewna a ojciec przypuszczany – i tyle. Jeśli dziecko ma oficjalnie inne nazwisko to rodzice mogą iść do proboszcza na rozmowę z dokumentami i poprosić o adnotację w księdze chrztów. Nie ma to jednak nic wspólnego z samym chrztem i lepiej żeby oboje rodzice tego chcieli. Podobną sprawę już przeprowadziłem i zakończyła się pomyślnie dla wszystkich.
Chrzest to jest zmuszenie nieświadomego dziecka do przynależności w tej czy innej sekcie. Każdy jak dorośnie ma oczywiste prawo domagać się unieważnienia tego aktu przemocy.
Głupstwa pleciesz. Ten artykuł właśnie pokazuje do czego prowadzą.
Głupstwa? A może merytorycznie a nie w stylu KK.
No właśnie ten wpis jest „merytorycznie” żeby to wyjaśnić. Więc może sam zacznij merytorycznie.
KRK może sobie uważać co chce. Chrzczenie nieświadomych niemowlaków pod strachem i karą za grzech pierworodny jest totalnym barbarzyństwem świadczącym jedynie o podłości sekty. Takie chrzty z natury rzeczy powinny być nieważne a każdy sąd świecki powinien ich nieważność w świetle prawa świeckiego poświadczyć na wniosek dorosłego po apostazji i oczywiście nie łożyć środków na taką duszyczkę.
Głupstwa pleciesz. Wpis jest właśnie po to żeby to wyjaśnić, ale widocznie cię przerasta.