Tygodnik „Fakty i Mity” dotarł do ciekawego nagrania wskazującego, że Diecezja Gliwicka nerwowo przygotowuje się do mitycznych „merytorycznych decyzji administracyjnych” GIODO. I zapewne nie jest w tym jedyna. „Jest duża nagonka a będzie jeszcze większa w kontekście tzw. wystąpień z Kościoła. [to o nas! – MP] Musimy mieć na uwadze prawo cywilne i tych wszystkich, którzy tego prawa tam strzegą. GIODO i tak dalej” – ostrzegał duchownych ksiądz prałat Bernard Koj. Z jego wypowiedzi wynika, że zmorą Kościoła staje się zjawisko próżni władzy czyli brak prawomocnego wyroku w sprawie usuwania danych osobowych z ksiąg parafialnych, o który altruistycznie walczymy od samego początku działalności. „Nowego” jeszcze nie ma a „stare” czyli „wyjaśnianie, że w tej sprawie ustawa o ochronie danych osobowych nie ma zastosowania” już dawno zgniło. W efekcie wyrok w tej sprawie zapadł… we Francji a hierarchia chyłkiem wycofuje się na z góry upatrzone pozycje.
W 2011 roku przedstawiliśmy GIODO informację, że biskupi niemieccy w 1994 roku powołali w swoich diecezjach pełnomocników ds. ochrony danych osobowych. Mają oni za zadanie dbać o znajomość i przestrzeganie prawa przez duchowieństwo diecezjalne oraz zajmować się wszelkimi skargami na parafie. Takie rozwiązanie pozwoliłoby ucywilizować temat i zalepić czarną dziurę niepodlegania prawu, w którą Kościół wepchnęli Ewa Kulesza i Michał Serzycki – wskazywaliśmy. Alternatywą mógłby być referat ds. danych osobowych w Sekretariacie KEP, pełniący rolę pomostu między Biurem GIODO a duchownymi. Wówczas GIODO „z szacunku do Kościoła” całkowicie nas zignorował. Teraz Episkopat Polski ma do wyboru – pójść drogą biskupów niemieckich albo organizować tajne narady jak chachmęcić i zachować kolonialne stosunki z GIODO, czyli tą, która właśnie doprowadziła do świeckiej kontrofensywy Wystap.pl.
Facebook Comments