Stało się. Popełniłem grzech gorszy niż bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu. Ja, Maciej Psyk, właśnie odebrałem Konferencji Episkopatu Polski instrukcję o apostazji – i jestem z tego niezmiernie dumny. Biskupi nie będą już mogli twierdzić, że zastosowanie ustawy o ochronie danych osobowych narusza ich „wolność religijną”. Próbował iść w tym kierunku adwokat kościelny Marcin Krzemiński z Kancelarii Prawa Kanonicznego „Kanonista” w Warszawie sugerując, że „kwestia ?członkostwa w Kościele katolickim? ma charakter sakramentalny i opiera się na Chrzcie Świętym„. A niech się opiera, ważne jak z niego wystąpić. Tymczasem to sam Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Tekstów Prawnych kardynał Herranz poinstruował biskupów włoskich co robić z wystąpieniami na podstawie włoskiej ustawy o ochronie danych osobowych. Pojawiła się bowiem kwestia czy te wystąpienia także zawierają się w „Actus formalis defections ab Ecclesia catholica„. I kardynał odpowiedział a jego odpowiedź można streścić w jednym zdaniu: „jeśli nie udało się doprowadzić do spotkania osobistego na którym wybija się ten pomysł z głowy to przynajmniej wyślijcie list z tymi wszystkimi kanonami i o ekskomunice a jeśli to nie pomoże to trudno – wpisujcie” (odpowiedź z 24-go listopada 2006, Communicationes 38/2006, s. 185-187). Polscy biskupi poszli na łatwiznę i wymyślili: „Nie wywołuje skutków kanonicznych oświadczenie złożone przed urzędnikiem cywilnym lub przesłane drogą pocztową czy elektroniczną” (pkt 7 instrukcji). Co znaczy, że „racje pastoralne” o których mówił ks. prof. Remigiusz Sobański to po prostu zabezpieczenie się z góry przed brakiem kontaktu osobistego na którym Kościołowi zależy. Biskupi trzymają apostatów na odległość strzału – dopiero jeśli to zawiedzie przejdą do planu „B” ujawnionego przez kardynała Herranza. Tak więc występowanie z Kościoła na podstawie ustawy o ochronie danych osobowych nie narusza jego autonomii. Bez tego – czyli nadal – obowiązuje pożądany plan „A” czyli zakaz listów, ale jeśli to zawiedzie (czytaj – wygra ustawa) Kościół przejdzie do planu „B” czyli sam zacznie je wysyłać. Autonomia Kościoła nie jest tu w ogóle kontrargumentem.
Poniżej znajduje się fragment artykułu profesora prawa kanonicznego John Huelsa z Uniwersytetu Świętego Piotra w Kanadzie „Wystąpienie z Kościoła katolickiego formalnym aktem i list okólny z 13 marca 2006 roku” (Studia canonica, 41/2007) w którym ujawnia tę strategię.
OOOOOoooo!