Katolicka Agencja Informacyjna opublikowała wywiad z GIODO pod znamiennym tytułem „GIODO: Dane w Kościele pozostaną„. Trudno oprzeć się wrażeniu, że powstał on na życzenie Episkopatu po licznych potyczkach ze status quo, stoczonych przez wystap.pl i jego sympatyków. Sam wywiad jest na tyle interesujący, że trzeba go rozebrać na czynniki pierwsze żeby dokładnie omówić. Cytaty pochodzą od Ministra Wojciecha Wiewiórowskiego.
1) „Kościół nie może przetwarzać danych osoby po tym, jak z niego wystąpiła. Jednak osoba ta nie może żądać usunięcia swoich danych z okresu, gdy do Kościoła należała (…) Efekt wystąpienia z Kościoła katolickiego lub jakiegokolwiek innego Kościoła czy związku wyznaniowego ma wpływ na możliwości przetwarzania danych osobowych. Jeśli wystąpienie z Kościoła danej osoby jest faktem, to Kościół ten utracił możliwość dalszego przetwarzania jej danych„.
To nowa doktryna, wyglądająca jak przygotowane uzasadnienie w sprawie wniosków o usunięcie danych osobowych z ksiąg parafialnych. Dotychczas obowiązywał wyłącznie kanon 535. Po raz pierwszy GIODO oficjalnie przyznał, że wystąpienie z kościoła rodzi określone skutki, co samo w sobie pokazuje, że występujący mają interes prawny w zbadaniu przed sądem czy są jego członkami (choć to nie jedyny powód).
2) „Szkoły katolickie wyróżnia to, że z racji tego, iż są prowadzone przez Kościół, w ich działalności zastosowanie mają takie same wyjątki od ogólnych zasad przetwarzania danych osobowych, jak w przypadku przetwarzania przez Kościół danych swoich członków„.
Co znaczy, że ograniczenie kompetencji GIODO z powodu „i 3” dotyczy nie tylko ksiąg parafialnych, ale także szkół katolickich. W praktyce GIODO może sobie napisać pisemko, a potem i tak sprawę umorzy.
3) GIODO na temat instrukcji podpisanej z biskupem Budzikiem 23 września 2009 roku: „Dokument nie ma mocy aktu prawnego, nie jest też rodzajem umowy między Państwem a Kościołem, gdyż GIODO nie ma uprawnień do zawierania takich umów. Jest to zbiór dobrych praktyk w zakresie przetwarzania danych osobowych przez Kościół katolicki„. Nic dodać, nic ująć…
4) GIODO twierdzi, że ponad 150 wyznań wpisanych w rejestrze MSWiA nie ma prawa przetwarzania danych osobowych – co jest doprawdy zdumiewające. Nie ma jednak mowy o pomyłce: „Prawo gromadzenia danych osobowych mają tylko te Kościoły, których dotyczą konkretne ustawy o stosunku Państwa do tego Kościoła. Mowa tu zarówno o najliczniejszych Kościołach jak katolicki, jak i tych prawie zanikających, jak np. Karaimski Związek Religijny w RP. Uprawnień takich nie mają inne związki wyznaniowe, widniejące w rejestrze MSWiA„. Konia z rzędem i roczną prenumeratę „Strażnicy” temu, kto odgadnie o co tu chodzi. Wygląda na to, że np. Świadkowie Jehowy nie mogą zbierać żadnych informacji o swoich członkach – czyste kuriozum.
5) GIODO przyznał, że praktyka tzw. zapowiedzi przedślubnych się zmieniła. Obecnie podawanie adresów narzeczonych należy do rzadkości. To rzadki przykład zwycięstwa zdrowego rozsądku nad fanatyzmem.
6) Zaskakujący – by nie powiedzieć mocniej – zwrot o 180 stopni w „sprawie gdańskiej”, z której w 2009 roku Michał Serzycki wyciągnął Kurię Gdańską za uszy.
– W 2009 r. media donosiły o gdańskim katechecie, który powołując się na instrukcję wydziału katechetycznego kurii zebrał adresy uczniów nieuczęszczających na lekcje religii i przesłał je do parafii w miejscach ich zamieszkania. Rodzice protestowali, że doszło do złamania ustawy o ochronie danych osobowych.
– Takie działanie było z pewnością niedopuszczalne. Udostępnianie danych uczniów, którzy należą do Kościoła i chodzą na religię jest jak najbardziej uprawnione. Natomiast informowanie kurii o osobach, które nie są członkami Kościoła, nie mieści się ani w przepisach ustawy o ochronie danych osobowych, ani w zapisach Konkordatu.
Inna rzecz, że bardzo prosto będzie się kurii z tego wykręcić – chodzi tylko o to czy wszyscy uczniowie byli ochrzczeni. Sedno problemu tkwi jeszcze gdzie indziej – linia obrony, którą sam kurii podał min. Serzycki to było działanie ad hoc. Nie ma żadnego dokumentu KEP na temat konsekwencji chodzenia na etykę. Nie mówiąc o tym, że jedyny podręcznik do tego przedmiotu to „Pogadanki z etyki” ks. prof. Andrzeja Szostka. Czyżby Kościół katolicki prześladował katolików za pogłębianie wiary?
7) „[Kościół] jest zobowiązany do tego, by w odpowiednich bazach danych, którymi zarządza, umieścić informację, że taka osoba nie jest już członkiem wspólnoty” – PRAWDZIWA SENSACJA TEGO WYWIADU. To dokładnie to o co od prawie roku walczy wystap.pl. Pokazuje, że Kościół ma obowiązek dokonać adnotacji, którą KEP w swojej instrukcji o apostazji usiłował przedstawić jako swoje wewnętrzne prawo i swoją dobrą wolę. Wydaje się, że na drodze do „wystąpienia po włosku” stoi już „tylko” „i 3”, które trzeba obalić, żeby GIODO nakazywał to wpisać opornym proboszczom. W tej chwili jest to obowiązek, który proboszcz może bezkarnie lekceważyć.
„i 3” pozwala na łamanie nie tylko ustawy o ODO, ale również prawa do wolności religijnej, bo bezkarny kler pozwala sobie z tego powodu szantażować ludzi występujących z kościoła i zmuszać ich do czynności religijnych, aby uznał wystąpienie i dokonał aktualizacji danych. Myślę, że GI już wie, że zniesienie tego przepisu jest kwestią czasu.
Ja bym się tak nie cieszył. Ksiądz ma obowiązek odnotować wystąpienie, ale jak nie będzie „i 3” to GIODO spyta proboszcza czy wystąpiłem, proboszcz odpisze, że i nie ma wtedy obowiązku adnotacji wystąpienia.
@Adam
Dlatego proponowałem zawodowym apostatom żeby wystąpili do sądu. Niestety – albo nie chcą albo nie potrafią. Dość, że bawią się w 303 Tydzień Apostazji. Poza tym obroną przeciwko takiemu zwrotowi akcji jest pisać, że KK i tak nie uznaje wystąpień (kanon 11) i właśnie to jest powodem zwrócenia się w stronę prawa.
Pewnym sukcesem jest z pewnością, że GIODO stopniowo przestaje się podpierać prawem kanonicznym.
Powoli, powoli, ale do przodu.