W 2011 roku stało się jasne, że GIODO dr Wojciech Wiewiórowski chce batalię o „wystąpienie po włosku” sprowadzić do teologii dogmatycznej a potem umyć ręce, bo nie może się nią zajmować. W szczególności chodziło o forsowany do upadłego mit, że trzeba „wystąpić z Kościoła zgodnie z prawem kanonicznym„. Zbiorowym wysiłkiem zebraliśmy okruchy na ten temat rozproszone po całej Europie i okazało się, że nie można z niego wystąpić i kropka, bo sam to odrzucił przy tworzeniu obecnego Kodeksu Prawa Kanonicznego. Jest to zawarte w kanonie 11 czyli w prawie kanonicznym, które stało się fetyszem dla polskich urzędników i sędziów. We wrześniu przyznał to abp Hoser a w grudniu 2011 roku śp. Bolesław Michalski powiedział o tym w TVN24, po czym potwierdzili to czołowi polscy kanoniści księża Piotr Majer i Dariusz Walencik. Oczywiście ministrowi Wiewiórowskiemu nie o to chodziło żeby się nie dało wystąpić tylko żeby się dało, bo tylko wtedy cały misterny plan mógł zadziałać więc musiał to jakoś zdezawuować. Wymyślił więc racjonalizację, że prawo kanoniczne jest „ontologiczne”, ale z Kościoła można wystąpić „instrukcją Michalika”. Brnął w tę żenadę tak długo aż całe Biuro GIODO zaczęło tym womitować. Gdyby więcej pomyślał nie doszłoby do kompromitującego urząd i Episkopat Polski roztrząsania ważności „instrukcji KEPu”, wyciągania od biskupów nieistniejących dekretów, zmuszenia kardynała Dziwisza do jej przyjęcia tylko po to żeby zignorować wydębiony dekret i mnóstwa innych problemów, które wyhodowali na własne życzenie i do dzisiaj bohatersko rozwiązują. Po ostatecznym upadku „projektu dekretu ogólnego KEP o apostazji„, którego Watykan przezornie nie zatwierdził temat przebrzmiał, ale nadal odbija się czkawką w zdewociałym Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie. Zaledwie miesiąc temu tamtejsi sędziowie powtórzyli swoją złotą myśl w kolejnej sprawie:
W rozpoznawanej sprawie Generalny Inspektor Danych Osobowych rozstrzygnął w istocie w sprawie, która powinna zostać rozpatrzona zgodnie z kodeksem prawa kanonicznego.
W efekcie, skarga inicjująca niniejsze postępowanie przed Generalnym Inspektorem Ochrony Danych Osobowych, wywołała ten skutek, iż bez wyczerpania postępowania w przedmiocie aktu apostazji, zgodnie z zasadami wewnętrznymi Kościoła katolickiego (kan. 751 KPK), skarżący M. A. niejako obszedł przepisy wewnętrzne tego związku wyznaniowego, nadużywając ochrony z ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych (Dz. U. z 2014 r., poz. 1182 ze zm.), by poprzez decyzję Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych uzyskać skutek wystąpienia z Kościoła.
Skoro odwaga staniała a sędziowie nadal plotą androny nowa szefowa Biura GIODO skorzystała z naszego prezentu sprzed czterech lat i zaczęła pisać co mówi pozornie hołubione a w rzeczywistości instrumentalnie wykorzystywane do polityki prawo kanoniczne. Tym samym ona wobec WSA znalazła się w takiej sytuacji w jakiej skarżący byli wobec jej poprzednika. 🙂
W efekcie zamiast zdemaskować ten humbug kiedy mogło to coś zmienić jest to już tylko sygnał dla nadgorliwców, że teraz to oni są problemem a nie rozwiązaniem, bo nawet sprawca tego dramatu abp Andrzej Dzięga chce to inaczej poukładać. Mówi się „lepiej późno niż wcale”, ale także „musztarda po obiedzie”. Pani minister najwyraźniej stoi przed pytaniem, które przysłowie lepiej tu pasuje. Aczkolwiek to miłe, że historia przyznała nam rację.
Facebook Comments