Felietonista „Faktów i Mitów” Marek Krak w numerze 36/2010 z 3-go września podejmuje temat apostazji i… dochodzi do wniosku, że „sprawę wystąpień z Kościoła powinno wziąć w swoje ręce państwo. Nie można dłużej tolerować samowoli biskupów„. Felieton wspomina o wystap.pl. Zostaje podziękować za kontynuowanie tematu podjętego przez „Dziennik Gazetę Prawną„. Kościół przecież tego nie zrobi – obowiązuje szczelna blokada informacyjna. Pan Krak nie ustrzegł się kilku potknięć. Najmniejsze to pisanie o „Episkopacie RP”. To jak sądzę tylko skrót myślowy. Związek wyznaniowy to „Kościół Katolicki w Rzeczypospolitej Polskiej” a jego władza – Konferencja Episkopatu Polski. Błędem – z którego sam dopiero niedawno się wyprowadziłem – jest opieranie argumentacji na statystyce. Kościół sam liczy ilu ma wiernych i zawsze tak, żeby było to mityczne 95%. Jeśli jest mniej to… zmniejsza liczbę mieszkańców w danej diecezji i dzieląc przez mniejszy mianownik otrzymuje swoje upragnione 95%. Tak więc z tą hydrą wystąpieniami z Kościoła się nie wygra – lepiej od razu przestać grać w tę grę. Dużym błędem jest już twierdzenie, że „w Niemczech apostazję załatwia sąd„. Pomijając już wszystko inne – do sądu idzie się kiedy jest konflikt między stronami. Jeśli mówimy o setkach tysięcy osób to „załatwianie przez sąd” oznaczałoby, że niemiecki wymiar sprawiedliwości prawie w całości zajmuje się apostazjami i jeszcze, jak starczy czasu, jakimiś przestępcami. W rzeczywistości to sam Kościół ekskomunikuje tych, którzy nie chcą płacić dodatkowego podatku kościelnego (109% należnego podatku dochodowego zamiast 100%). Kompletnym nieporozumieniem jest jednak spekulowanie, że sprawą powinni się zająć parlamentarzyści. I co zrobić? Ustawę o występowaniu z Kościoła napisać? Nie, według Pana Kraka mają wnioskować do jakiegoś urzędu, by ten coś wymusił na Episkopacie (!). Co ciekawe pada nawet zapowiedź jakiegoś bliżej niesprecyzowanego lobbingu. Nie wiadomo nawet o jaki „odpowiedni” urząd chodzi. Niestety, tak to jest gdy dobre chęci przeważają nad znajomością tematu. Jeśli posłowie mogą zrobić coś dobrego dla Polski to niech napiszą od nowa ustawy Rakowskiego i zniosą – wywodzącą się ze stalinizmu – Komisję Wspólną Rządu i Episkopatu, która rządzi rządem. Sprawa występowania z Kościoła jest w rękach obywateli, którzy domagają się swoich praw.
Wniosek jest prosty – siądź i napisz sam. Nie przepadam za „FiM”, ale numer z takim tekstem kupię. A może inna prasa byłaby zainteresowana – „Przegląd”, „Przekrój”? Tylko pisz tak, żeby ktoś nie siedzący w temacie nadążał za wątkiem.
Pan Marek Krak kiedyś napisał, że ateiści też wierzą – w niewiarę!
Gdyby nie Kościół to „Fakty i mity” nie miałby racji bytu, a to coś nam mówi. 🙂
95% katolików w Polsce jest oczywiście wyssane z palca – są to wyniki niektórych sondaży, czyli jak się to mówi „zależy dla kogo był ten wywiad”. Ale są też dane sporządzane oficjanie i można rzec sygnowane przez państwo polskie. Wystarczy spojrzeć w dane GUS, czyli do rocznika statystycznego i obliczyć proporcję liczby wszystkich Polaków oraz Polaków wyznania rzymskokatolickiego. Wynik wynosi obecnie około 88%. Przy czym do katolików jest z automatu zaliczany każdy ochrzczony (czytaj: w niemal 100% przypadków wcielany nieświadom niczego niemowlak), Nie wnikajac w szczegóły, moje watpliwosci wzbudza sposób pozyskiwania tych danych – są dostarczane do GUS od Krk, co z miejsca rodzi podejrzenie o manipulację. Kolejny oczywisty argument podważający sensowność sporządzania w ten sposób statystyk – ochrzczony niemowlak mógł w dorosłym życiu zmienić światopogląd (i tak jest w np. w moim przypadku), oraz w celu wipisywania się z organizacji, do której nawet nie pamieta, że się zapisywał może nie mieć ochoty biegać wraz z 2 świadkami do jakichs facetów przebranych w śmieszne czarne sukienki. Streszczając się nieco: dla mnie prawdziwą zbiorową apostazją byłoby zaprzestanie sporządzania tych statystyk przez GUS – chociażby dlatego, że skoro są mało wiargodne, jest to zdaniem moim marnowanie państwowej kasy. Jest to zdaniem moim jedyna realna metoda obniżenia statystyk Krk. Nie ma co się łudzić – gdyby wskutek jakiejs hipotetycznej kampanii w mediach, formalnie wystąpiło z Krk nawet 1-2-3miliony (wydaje się b. dużo prawda?), obniżyłoby to oficjalna statystykę zaledwie o… kilka procent. Natomiast formalna apostazja – gdybym się na nią ewentualnie zdecydował pod warunkiem zaprzestania sporządzania statystyk przez GUS (w sposób zaprezentowny powyżej) – byłaby dla mnie wisienką na torcie.
Stanley