16.02.2015: Wyrok już zapadł i nie odbiega od normy. Wszystko stało się zgodnie z opisem. Chyba wszystko…? Na szczęście tym razem skargi kasacyjne do Naczelnego Sądu Administracyjnego wnosi GIODO więc skarżący zanim jego sprawa się zacznie ma luksus czekania aż sobie „wyinterpretuje kognicję”. Finał batalii GIODO już za dwa lata! Może nawet szybciej. 🙂

*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*

W poniedziałek 16-go lutego o godzinie 10:00 w sali F Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie przy ulicy Jasnej rozegra się kolejny odcinek serialu pod roboczym tytułem „wyinterpretowywanie kognicji GIODO w toku instancji„. W rolach głównych wystąpią sędziowie Andrzej Góraj, Janusz Walawski oraz Eugeniusz Wasilewski a w rolach drugoplanowych – licznie zgromadzeni warszawiacy i reszta ludzkości.

Sprawę rozpocznie wejście do sali zgromadzonych na korytarzu kibiców sądowych. „Jeszcze pół roku i będą przyjeżdżać autokarami” – pomyśli sędzia przewodniczący. Gwar ucichnie i sędzia sprawozdawca Andrzej Góraj zacznie najnudniejszą część czyli czytanie całego tego przekładańca co się działo przez półtora roku na wcześniejszych etapach. Tym razem to proboszcz wziął na siebie ciężar wyinterpretowania kognicji GIODO, biorąc do pomocy wybitnego eksperta od ochrony danych osobowych.
„Boże, niech ten cyrk się wreszcie skończy” – pomyśli pan sędzia Janusz Walawski omiatając wzrokiem rozbawionych sytuacją kibiców.
„Na szczęście ja tu tylko pracuję” – pomyśli protokolantka. – „W sprawie defenestracji to nie do mnie” – domyśli. Kibice nie będą jednak przejawiać zamiaru tworzenia nowej świeckiej tradycji defenestracji warszawskiej.
– Gienek, nie boisz się, że ci ludzie za dwadzieścia lat będą nas lustrować? – Zapyta szeptem sędzia Walawski.
– Nie dygaj. Jest szansa, że nie dożyjemy. Z Powązek nas nie wyrzucą. – Odpowie na ucho sędzia Wasilewski.
Sędzia sprawozdawca Andrzej Góraj zakończy czytanie przekładańca i objaśnianie różnicy między proboszczem a jego parafią i między wystąpieniem z Kościoła a złożeniem oświadczenia o wystąpieniu z Kościoła. „Te właśnie zagadnienia przychodzi nam więc rozpatrzyć” – powie na zakończenie starając się żeby zabrzmiało to uroczyście jak w sądzie. Kibice zaczną wychodzić gęsiego, zostawiając Sąd na naradę przed tak ważnym wyrokiem.
– No dobra, poszli w cholerę. To co robimy? – Rozpocznie naradę sędzia przewodniczący gdy ostatni kibic złapie klamkę z zewnątrz.
– A jak myślisz? To samo. Po piętnastu wyrokach chcesz zmienić zdanie na szesnastym? – Zapyta retorycznie sędzia Andrzej Góraj.
– To się nazywa efekt Concorde’a. – Błyśnie fachową terminologią sędzia Wasilewski.
– To ty gadasz Gieniu? – Spojrzy podejrzliwie sędzia sprawozdawca.
– Im bardziej czegoś nie zrobiłeś tym bardziej nie możesz tego zrobić a im bardziej coś zrobiłeś tym bardziej musisz to robić. I na końcu albo się udaje albo jesteś w dupie. Jak sądzisz gdzie my jesteśmy z tym szajsem? – Padnie filozoficzne pytanie.
– Yyy… znaczy… chcesz przez to powiedzieć… yyy… – Rozpocznie przeprowadzanie rozumowania sędzia Andrzej Góraj.
– Tak. – Potwierdzi krótko sędzia Wasilewski.
– Ale oni muszą nas szanować, bo jesteśmy sędziami. – Oburzy się sędzia Góraj. – A zresztą masz pojęcie na jakim poziomie tym sprawom ukręca się łeb?
Sędzia Walawski spojrzy na kolegę jakby chciał powiedzieć „nie cudzołóż”.
– A pamiętacie jak arcybiskup Andrzej Dzięga mówił w Rytwianach na rekolekcjach dla sędziów, że w sytuacji konfliktu wartości musimy być świadkami ewangelicznych wartości? – Nie będzie dawał za wygraną sędzia sprawozdawca.
– Teraz o tych rekolekcjach dla sędziów najlepiej nic nie mów. Głupia sprawa – arcybiskup nas umacnia w wierze a potem sądzimy jego proboszczów. Jak się ta bananowa młodzież dowie to gotowi powołać się na punkty 93-104 w sprawie Micallef przeciwko Malcie. – Odpowie kwaśno sędzia Wasilewski. – Zresztą i tak by mogli. Kilka identycznych wyroków jeszcze da się obronić niezawisłością, ale kilkadziesiąt w ciągu trzech lat w tej samej sprawie tych samych sędziów w tym samym sądzie pachnie Strasburgiem.
– Jestem uczciwym sędzią. Nie mam sobie nic do zarzucenia. – Prychnie sędzia Góraj strząsając z siebie wzrok kolegi.
– Dobra, już starczy. Przejdźmy przez to. Przynajmniej nie ma TVNu to się nie zobaczymy wieczorem w telewizji. Prosto siedzieć i majestat uosabiać i jakoś będzie. – Podsumuje przewodniczący. – Czekaj, zaczeszę się. – Wyjmie grzebień spod togi i poprawi uosabianie majestatu. Westchnie głęboko i kiwnie głową, że można wołać kibiców. Będzie miał złe przeczucia.

*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*

W zasadzie nie chodzi już o to jaki zapadnie wyrok, bo wiadomo, że wyrok już zapadł i będzie to kolejne żenujące ględzenie nie na temat w sprawie, która w ogóle nie nadaje się do rozpatrzenia, bo Biuro GIODO od 13 miesięcy oficjalnie dyskryminuje katolików zgodnie z „i 3” (chociaż już ze sobą walczy) więc nie ma czego sądzić – można tylko stwierdzić rażące naruszenie prawa (czego sędziowie nie zrobią, bo by to „i 3” obalili). Jedyne interesujące pytanie brzmi – czy Polsce starczy sił, by zakończyć farsę z „i 3” czy będzie musiał trybunał w Strasburgu?