Rok temu doszło do małej rewolucji obyczajowej, kiedy kanclerz Diecezji Warszawsko-Praskiej jako pierwszy ksiądz katolicki w Polsce przyszedł do Biura GIODO jako strona w sprawie (pełnomocnik Biskupa Warszawsko-Praskiego). Urzędnicy z wrażenia aż zapomnieli o 17 zł opłaty skarbowej. Kościelne młyny mielą powoli, ale coś się zaczyna zmieniać skoro 26 września zapoznać się z dokumentacją „swojej” sprawy przyszedł pierwszy proboszcz. Uzbrojony w zaświadczenie Diecezji Drohiczyńskiej, że jest aktualnym proboszczem Parafii rzymskokatolickiej pw. Wniebowzięcia NMP i św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Narwi. Skądinąd bardzo praktyczny wynalazek. Zapewne Rada Prawna KEP opracowała jednolite zaświadczenie dla wszystkich kurii diecezjalnych, np. podczas zebrania z kanclerzami kurii 6 listopada.
Coś się zmieniło, coś się stało i już się nie odstanie…

I bez tego papieru drżącą reką ze strachu wydaliby proboszczowi teczkę do wglądu.
Pewnie by wydali, ale tak jak są legitymacje kapłańskie tak faktycznie powinny być jakieś zaświadczenia dla proboszczów do celów urzędowych, biorąc pod uwagę art. 7 ust. 3 pkt 5 Ustawy o stosunku Państwa do Kościoła Katolickiego (kanclerz zjadł „ustęp 3”). Np.: „zaświadczenie jest ważne przez trzy miesiące od daty wystawienia” i bez określania do czego. To co widać to krok w dobrym kierunku, tylko oczywiście wymuszony okolicznościami.