Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie.
Później z tobą walczą. Później wygrywasz.
Nicholas Klein, 1914
Dziś stało się to co wreszcie stać się musiało. Po blisko czterech latach zmasowanej, nieustannej i nierzadko brutalnej walki o swoje prawa wiadomość o naszym zwycięstwie obiegła niczym błyskawica polskie serwisy informacyjne. GIODO oficjalnie przyznał, że rozpoczął wydawanie korzystnych dla nas decyzji w sprawach tak zwanego „wystąpienia po włosku”. Tym samym zrealizowaliśmy nie tylko prawnie, ale i medialnie jawny cel o który walczyliśmy z uporem budzącym szacunek nawet naszych przeciwników: „po trupie instrukcji biskupów do wolnej Polski„. Sprawdziły się prorocze słowa kultowej piosenki Jerzego Stuhra – jak człowiek wierzy w siebie to cała reszta to betka, nie ma takiej rury na świecie, której nie można odetkać. Posłowie Ruchu Palikota, którzy „pomagali” nam walczyć z „i 3” niczym dziecko z lutownicą w ręku, mogą się już rozejść.
Dzięki tej rewolucji GIODO – dr Wojciech „Wiewiór” Wiewiórowski – poobijany na własną prośbę niczym po starciu z Witalijem Kliczko można uznać, że dobrnął do swoich zagranicznych odpowiedników: prof. Stefano Rodoty (faktyczny twórca „wystąpienia po włosku” i niedawny kandydat na prezydenta Włoch) i dr Artemi Rallo (były dyrektor Hiszpańskiej Agencji Ochrony Danych). Mały podpis człowieka, ale wielki skok – może nie całej ludzkości, ale na pewno całej III RP. To pozornie skromne zwycięstwo jest dowodem zwycięstwa o wiele większego, o które toczyła się gra. Osiągnęliśmy bowiem znacznie więcej niż chcieliśmy! W maju 2010 roku chodziło tylko o dość techniczne „wystąpienie po włosku” oparte na informacyjnym samookreśleniu, ale nie „wystąpienie z Kościoła jako takie” w sensie wolności sumienia. Tymczasem wygraliśmy właśnie to a do tego zakończyliśmy wprowadzony w stylu „lub czasopisma” i obłudnie zamaskowany przywilej wyłączenia kościołów spod ustawy o ochronie danych osobowych! To „wystąpienie po włosku” jest tylko nieuniknioną konsekwencją obu tych pokojowych rewolucji. Przewodniczący Rady Prawnej KEP abp Andrzej Dzięga siedzi teraz przed swoją nieistniejącą Świętą Instrukcją Apostatyczną niczym Puszkinowska stara baba nad rozbitym korytem – chciał zamienić Polaków w subditi Ecclesiae oraz podporządkować Sejm, Konstytucję, Rzecznika Praw Obywatelskich i samego papieża a tymczasem nie ma i już nie będzie miał „instrukcji o apostazji” a dodatkowo stracił wprowadzone podstępem w czerwcu 1997 roku wyłączenie instytucji kościelnych spod ustawy o ochronie danych osobowych, które stało u źródła tego zła. Nie zdziwię się jeśli Watykan „usilnie poprosi” go o rezygnację ze stanowiska Metropolity Szczecińsko-Kamieńskiego. Byłby to symboliczny koniec równie nieistniejącego „Kościoła Polskiego”, jak kilka miesięcy temu nazwał w liście polskie diecezje sekretarz Prymasa Polski.
Udowodniliśmy, że zdeterminowana i sprawnie zarządzana grupa o jasno wytyczonych – nawet jeśli ambitnych – celach może stanąć z otwartą przyłbicą do walki z Episkopatem Polski i wygrać, choć jest to ekstremalnie trudne. Nożyce już się odezwały i – wnioskując po tonie – Kościół będzie walczyć do upadłego i rzuci na szalę wszystko. Świecka władza Kościoła nie wynika z niej samej – wynika z przyzwolenia jednych i niezorganizowania drugich. Kiedy zniknęło przyzwolenie i powstała organizacja – po prostu wygraliśmy. Zwrot „walka z Kościołem” niespodziewanie z oskarżenia zamienił się w powód do dumy. Wydestylowaliśmy z niego zło aż zostało dobro.
Traktuję te zwycięstwa jak doktorat summa cum laude tylko nawet nie wiem z czego – z prawa, prawa kanonicznego czy politologii. Czuję się tak jakby ze wszystkich trzech na raz. Po prawie czterech latach nieustannej i brutalnej walki z tymi, którzy mieli bronić naszych praw, ostatecznie rozbiliśmy ten perwersyjny i walczący dosłownie ramię w ramię z prawami Polaków państwowo-kościelny 16-letni układ. Wprowadziliśmy spór w miejsce symbiozy. Prawo w miejsce ustaleń. Sąd w miejsce propagandy rzeczniczki GIODO. Ochronę danych osobowych w miejsce „sakramentu apostazji”. Ustawę w miejsce pseudoreligijnych i „pseudowewnętrznych” instrukcji arcybiskupów. Dwoma słowami – niepodległość i demokrację. Jesteśmy najskuteczniejszą organizacją laicką w Polsce. I jestem z tego naprawdę cholernie dumny. Gdyby nie „Wunderwaffe KEPu” czyli katolicka sekta apostatów zwycięstwo byłoby prawdopodobnie szybsze a na pewno dużo łatwiejsze. Ostatecznie jednak ich fanatyczna walka o państwo wyznaniowe zakończyła się tym czym musiała – całkowitą klęską, ośmieszeniem, dezintegracją i wylądowaniem na śmietniku historii. GIODO nie miał się nawet dokąd wycofać – ze zmyślonego „pół miliona polskich apostatów” nie ostał się nawet sznur, za który można pociągać.
Od powstania w 1998 roku Biuro GIODO było – taktyką salami czyli coraz bardziej – egzekutywą Konferencji Episkopatu Polski, aż do kulminacji w cedującej władzę Kościołowi instrukcji Serzycki-Budzik opublikowanej w „Aktach Konferencji Episkopatu Polski„. Przez 16 lat nie zdążyli być sobą… Jeszcze 25 czerwca 2013 roku GIODO był w siedzibie KEP na rozmowie (czy w cztery oczy?) z Sekretarzem Generalnym KEP biskupem Wojciechem Polakiem. Zakończyła się ostatnią próbą powstrzymania jakimś kościelno-państwowym kompromisem naszego marszu do świeckości Polski („Układ GIODO-WSA nadal broni państwa wyznaniowego„, 4 grudnia 2013). Po serii naszych ośmiu zwycięstw w Naczelnym Sądzie Administracyjnym w październiku nawet tych ostatnich okopów nie dało się już utrzymać i GIODO najwyraźniej wypowiedział biskupowi Polakowi tę nieformalną umowę na piśmie – patrz skan poniżej. Jeśli biskupi, zdemoralizowani Komisją Wspólną Rządu i Episkopatu, zrobią wszystko, by powtórzyć „wariant hiszpański” (w Hiszpanii walka o „wystąpienie po włosku” zakończyła się porażką) będzie to społeczno-polityczno-prawny koszmar, który GIODO sam sobie wyhodował. Tym razem jednak zamienimy się rolami – to my będziemy mieli GIODO po swojej stronie (korzystając oczywiście ze wszystkich przysługujących stronie praw) a proboszczowie będą się odwoływać do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Samo to jest zmianą z państwa wyznaniowego na demokrację. Odwrót Episkopatu Polski spod Verdun właśnie stał się faktem.
GIODO wypowiada ustalenia z KEP z 25 czerwca 2013
A co z „instrukcją o apostazji”, której projekt utknął w Watykanie? To niespełnione marzenie „środowiska apostatów” można już chyba oficjalnie uznać za sprawę zamkniętą, bo nikomu nie jest teraz potrzebna. Zagraliśmy va banque zmuszając Konferencję Episkopatu Polski do wysłania projektu do Kongregacji ds. Biskupów, ale się opłaciło – przecieki pokazały, że KEP jest goły jak święty turecki. Nie ma zarządzeń biskupów, nie ma recognitio, nie wie na czym się oprzeć, jaką przyjąć strategię ani nawet jakiej używać terminologii czyli jak to w ogóle nazwać. A Watykan z tego chaosu i tak ich nie uratował, bo przestał się kręcić wokół Polski i Najdostojniejszy Ksiądz Arcybiskup Józef Michalik ma wziąć numerek i stanąć w kolejce. Znamienne, że złamanie państwa wyznaniowego w Polsce było możliwe dzięki złamaniu tkwiącego w pełzającej schiźmie „Kościoła Polskiego”.
Manifest programowy „Po trupie instrukcji biskupów do wolnej Polski” z czerwca 2010 roku zakończyłem proroczymi słowami:
Ten portal nie jest czymś gotowym ani skończonym ? przeciwnie, wszystko co zrobiłem jest tylko pierwszym etapem. To czy będzie ostatnim nie zależy już ode mnie.
Wstańcie, chodźmy.
Dokładnie tak się stało. Ostatecznego zwycięstwa by nie było gdyby nie ludzie, którzy zrozumieli o co idzie walka i dlaczego jest to najważniejsze wydarzenie w stosunkach Państwo-Kościół od podpisania Konkordatu. Dziękuję wszystkim, którzy wsiedli do tego pociągu! Lista osób, które mają swój wkład w tym zwycięstwie jest długa i nie sposób wymienić wszystkich. Szczególnie dziękuję jednak: szarej eminencji tej batalii Immanuelowi, który niestety nie doczekał żęcia swego siewu, Timmonowi – za to, że był na najtrudniejszych odcinkach i zawsze można było na nim polegać, ZeteSowi – za bezcenne pomysły, które krok po kroku doprowadziły do zwycięstwa, Marcinowi – za bycie naszymi oczami i uszami w Warszawie, Wieśkowi – za niezmordowaną pracę u podstaw w Internecie oraz Marcinowi Marczykowi, którego niestety również już wśród nas nie ma – za przyjęcie na siebie roli sekretariatu oraz za pośmiertne zwycięstwo nad GIODO, które ostatecznie utorowało nam drogę do wolności.
Maciej Psyk
Gratuluję, bo wiem, że obecne wyroki NSA i nowa praktyka GIODO to pokłosie bardzo trudnej pracy. Taki obrót spraw cieszy, choć pozostaje pewien niesmak. Proszę zauważyć, że to była i jest walka o normalność, o stosowanie prawa w państwie prawa. Potrzebna była kilkuletnia batalia z instytucjami państwowymi, aby te wreszcie zaczęły respektować prawodawstwo państwa w obrębie którego funkcjonują.
Dziękuję Maćkowi Psykowi, za to, że zasiał, podlał i teraz razem zbieramy plony.
Super wiadomość. 🙂
Kiedy ja przymierzałem się do wypisania z kościoła, trafiłem najpierw na strony o apostazji, gdzie była opisana procedura z wizytą u księdza, przy świadkach, itd… Jakoś długo nie mogłem się na to zdecydować, bo ciągnięcie ze sobą osób, które niekoniecznie musiały mieć ochotę na uczestniczeniu w czymś takim, wydawało mi się dziwne… Teraz wiem, że dobrze zrobiłem zwlekając, bo wyszło by na to, że cała ta apostazja to tylko puste czyny, nie mające skutków nigdzie…
Na szczęście trafiłem na stronę wystap.pl, dzięki której dowiedziałem się, że mogę, zwyczajnie jak człowiek, wysłać pismo i osiągnąć cel. Fajnie, że są osoby, którym chciało się walczyć o to wszystko w sądzie, bo ja raczej nie miałbym na to siły, środków i wiedzy…
Ciekaw jestem, czy po uzyskaniu tego wpisu w księdze chrztu, ciężko będzie całkowicie usunąć wszystkie informacje o mnie z kościelnych baz danych…
Chciałem podziękować za pomoc, którą uzyskałem mailowo, kiedy wysyłałem pismo do parafii i potem do urzędu… Mam nadzieję, że wkrótce i ja otrzymam podobne pismo z giodo…
Pozdrawiam.
Serdecznie gratuluję. Dzięki takim ludziom jak Wy dzieje się Historia. Dzięki takim ludziom jak Wy stała się Historia!
Nieustanne prosperity KK w Polsce dotarło ostatnio wreszcie do punktu przegięcia i wasze działania są jednym z czynników, którym zawdzięczamy ową „korektę kursu”.
Jeszcze raz wielkie dzięki za wspaniałą robotę. 🙂
Przed chwilą (22.00) w Polsat News mówili o ostatnich decyzjach GIODO. Generalnie episkopat złoży zażalenie na wyrok NSA. Po reportażu, wywiad z gościem… Panem „Prochem” we własnej osobie jako specem od apostazji. Przecierałem oczy ze zdumienia. Oczywiście słowa nie wspomniał o Waszej walce, a nie omieszkał 5 razy wspomnieć o swoich dwóch stronach internetowych.
Nie łudźmy się, że sądowe wymuszenie na administracji państwowej poszanowania skutków prawnych oświadczenia o wystąpieniu z kościoła oddziela państwo od kościelnych interesów, skutkując „wolnością” czy „niepodległością” państwa czy społeczeństwa. Do tego daleka jeszcze droga. Żaden sądowy sukces jej nie zakończy. Państwowo-kościelne powiązania czy „układy” opierają się o zbyt szeroką wspólnotę interesów politycznych, finansowych i gospodarczych, by istotnie mogło je osłabić samo formalne wspieranie występowania z kościoła. Korzyści z kościelnej przestępczości (Sądu Okr. w Legnicy sygn. akt: III K 128/06, http://archi.wiki.praw.pl/2kit2q4z8sz) wraz z innymi kościelnymi pokusami zachęcają do zorganizowanego działania we wspólnym przestępczym interesie. Natomiast wsparcie „występowania z” bez wsparcia „występowania przeciwko” nie zachęca do współdziałania i nie organizuje. Oczywiście każde wsparcie praworządności jest cenne i godne szacunku. Jednakże swoboda występowania z przestępczej organizacji czy emigrowania ze skorumpowanego państwa nie prowadzi do sprzeciwu czy opozycji; może je nawet osłabiać i przedłużać trwanie zepsucia. Społeczeństwo broniące wolności musi ciągle zdobywać się na występowanie przeciwko zorganizowanemu kłamstwu, oszustwu i przemocy, aby korzyści z przestępczej współpracy nie przewyższały kosztu jej ryzyka.
Niestety wiekszość polskich obywateli nie jest zainteresowana rzeczywistą prawdą na temat tego odstępczego i zakłamanego kościoła, a cóż dopiero by z niego wystąpić i odrzucić cały ten fałsz który im wpojono od kołyski. Z całej tej wielomilionowej masy po poznaniu prawdy, opuszczają ten sztuczny twór, co nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem, tym prawdziwym, tylko jednostki. Ja od prawie 30 lat niem mam nic wspólnego z katolicyzmem i odrzuciłem jego kłamstwa, ale mierzi mnie fakt, ze jest tam w tym kościelnym szambie moje imię i nazwisko, ale jak już wspomniałem adminowi mam w tym zakresie trudności większe niż inni.